poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział 76

*Opowiada Jay*

Nie było co robić więc zmyliśmy się ze szpitala. Pojechaliśmy do domu. Po drodze kupiliśmy popcorn i... coś jeszcze, ale kto by miał pamięć do rzeczy zakupionych w hipermarkecie o wdzięcznej nazwie Stokrotka? Od razu rzuciłem się na kanapę, bo wiedziałem, że zaraz może nie być miejsc. Tom paradował po domu z Rosie na rękach. Gdyby był jeszcze z Kelsey to powiedziałbym, że przyucza się do roli tatuśka, a że tak nie było musiałem siedzieć cicho, a jak powszechnie wiadomo ja tak nie potrafię, nawet mimo tego, że się staram. Włączyliśmy TV na jakiś muzyczny kanał, prawdopodobnie VIVA. Leciał tam akurat nasz kawałek- Chasing the sun, według prowadzącej kolejny hit zespołu. W sumie to takie były plany, aby stał się to hit. Troszkę pośpiewaliśmy, pokołysaliśmy się i znów spoczelismy na sofie.
- Czy mogę zaproponować państwu lemoniady?- zapytał Max
- Ależ chętnie milordzie
Po chwili Max przyszedł z kuchni, chwiejnym krokiem, z tacą pełną szklanek. Za nim stał Tom, zaraz, a mi się wydawało, że on siedzi obok mnie! Jako pierwszy wziąłem szklankę, ta lemoniada była jakaś gęsta. Dokładnie się przyjrzałem zawartości.
- Max, nie wydaje ci się, że twoja lemoniada nazywa się Tymek?- zapytałem.
- A czym jest Tymek?
- Wydaje mi się, że poczęstowałeś nas płynem do mycia naczyń.
- To czym ja, w takim razie pozmywałem?- zapytał zakłopotany.
- Lemoniadą!- wydarliśmy się.
Gdy emocje już opadły włączyliśmy serial, padło na Supernatural. Od razu wszyscy twierdzili, że to zbyt straszne jak dla nich, ale co tam było strasznego? Ja tam nic takiego nie widziałem ale OK. Głupszym trzeba przecież ustępować...

*Opowiada Tom*

Znudził mnie ten serial, jakoś nie dla mnie on był. Postanowiłem się przejść, wziąłem Rosie do spacerówki i wyszedłem jak gdyby nigdy nic. Było jakoś tuż po 18 gdy zadzwonił Nathan. Opowiadał o tym, że Kate odzyskała przytomność i mimo tego, że mówi że czuje się już dobrze widać, że wcale tak nie jest. Sam poczuł się lepiej gdy ją zobaczył przytomną. Bałem się, że z tego szczęscia może zrobić coś głupiego, jak to on, np. uciec ze szpitala, a tego pod żadnym pozorem zrobić nie mógł, bo mógł umrzeć, no może od razu nie umrzeć ale na pewno takie zachowanie nie wpłynęło by dobrze na jego zdrowie. Ale on tylko moją troskę skwitował, że najważniejsze to być zdrowym ale psychicznie. W sumie to nawet się z nim zgadzam. Poszedłem z Rosie do parku. Ależ to było kochane dziecko, nie płakało, nic.

*Opowiada Max*

Tom się zwinął, wszyscy dobrze wiedzieli, że się bał oglądać tego serialu, on ogólnie był strachliwy, nawet bardzo, ale nikt nie miał mu tego za złe, taki po prostu był i już. Akurat kończył nam się popcorn i graliśmy w papier, kamień, nożyce kto pójdzie do sklepu. Ale wszyscy się wykręcili. Seev z Madi byli zajęci sobą. Jay swoimi loczkami no i wypadło na mnie, zresztą tradycyjnie. Już miałem wychodzić ale zadzwonił telefon. Hura! W sumie nie wiem z czego się cieszyłem, na pewno nie z tego co usłyszałem chwilę potem..,
- Zabijcie mnie!- krzyczał wyraźnie zdenerwowany, zły i jeszcze pare negatywnych epitetów, Tom
- Co się stało? Uspokój się!
Zobaczyli, że coś jest nie tak, Seev skinął ręką abym dał na głośnomówiący i tak zrobiłem
- Porwali Ros...
Nie zdążył dokończyć, usłyszeliśmy tylko huk, jakby ktoś go uderzył a potem jak telefon upada na chodnik i niego uderza.
- Tom!!!!!- krzyczęliśmy
Nasze krzyki na nic się nie zdały. Nic nie odpowiedział. Toma i Rosie ktoś porwał! Tylko kto?! Dlaczego?! Co on komu zrobił?! Zbyt wiele pytań było bez odpowiedzi...

*Opowiada Tom*

Na początku wszystko było OK, na pierwszy rzut oka. Potem zacząłem odnosić wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Potem porwano Rosie, nie wiem jakim cudem, przecież nie spuściłem jej z oka nawet na sekundę! Zadzwoniłem do Maxa, chyba do niego, byłem zbyt zestresowany. Później poczułem tylko uderzenie w głowę, czymś twardym, jakby kijem bejsbolowym. Reszty nie pamiętam. Zemdlałem.
________________________________________________________________
Chciałam Was na początek wprowadzić w dobry humor( znaczy w takie jakieś pozytywne odczucia) a potem to odczucie zniszczyć i zamienić w ciekawość. Pytanie: czy mi się to udało? Tym rozdziałem miałam zakończyć to opowiadanie, ale poczekam na jeszcze więcej głosów w ankiecie i zadecyduje. Jak na razie wynika z niej, że mam pisać...
Z dedykiem dla Anku ;D i Anki ;)

4 komentarze:

  1. Super rozdział
    zaciekawiłaś i nawet nie wiesz jak
    teraz będę w nocy zastanawiać się kto porwał Rossie
    pisz szybko następny

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!!!
    O.O
    AAAAAA!!!
    Chciałaś tak skończyć?
    No pogrzało Cię?!
    Czizys, co za nerwy...
    Dziękuję za dedyk kochana!!!
    Nawet nie wiesz, jak mi brakowało twojego opo. <33
    Czekam na następny kochana!!
    Masz pisać dalej, bo wychodzi Ci to idealnie!!
    Kocham <33
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jasne, że Ci się udało. Teraz mam ochotę Cię walnąć za to, że kończysz w takim momencie. Zadowolona?

    OdpowiedzUsuń
  4. Och moja Ty Kochana :****
    Wpierdziel powinnam Ci spuści :D
    Chcesz żebym padła ze stresu???!!!
    No genialnie jak zwykle :)
    MASZ TALENT i masz dalej pisać :*
    Kocham Cie ;*****
    I czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń