poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział 34

*Opowiada Nathan*

To był listonosz,który przyniósł jakiś list do Kat,jakiś ze szpitala chyba.No ja szanuje tajemnicę korespondencji ale w zaistniałej sytuacji,musiałem,otworzyłem kopertę,w środku były wyniki Kat,ale zaraz przecież ona pojechała po wyniki to o co chodzi,zacząłem czytać to pismo.Po przeczytaniu wyszedłem z pokoju,musiałem ją jak najszybciej znaleźć,bez względu czy ona tego chciała czy też nie.Poszedłem do kuchni,w celu odnalezienia pozostałych 80% The Wanted.Znalazłem.Jay siedział w wózku a Max jako matka woził go po całym salonie,Seev z Tomem natomiast grali w jakiś teleturniej,bo nie wiem jak to inaczej można nazwać
-Ile to jest książek 399+3948-padło pytanie zadane przez Toma
-To jest biblioteka inteligenicie-powiedziałem zanim Seev zdążył otworzyć usta-Ale teraz pragnę zwrócić się do Maxa ,gdybyś tak mógł zostawić swe dziecko,nie wnikam kto jest jego ojcem...-dodałem
-To jest dziecko Toma,a ja jestem tylko PŁATNĄ(tu padł mocny akcent)opiekunką-mówił nieco zirytownay Max
-Dobra,bądż sobie nawet tancerką na rurze jeśli chcesz,a teraz chodźcie ze mną szukać Kat!!
Wtedy Tom odszedł od stołu,przy którym siedział razem z Sivą i poszedl do pokoju,prawdopodobnie sprawdzić czy jest tam może Kat a się biedak zdziwił
-Co nie ma jej tam?Co za pech!-mówiłem ironicznie chyba
-No nie
-Macie,czytajcie,to list chyba taki jakby pożegnalny który zostawiła-podałem kopertę
-Czemu ta koperta jest jakby w ślinie,czy coś?-dopytywał Jay
-A ty siedź w wózku,jak ci tam tak wygodnie-powiedziałem i podałem mu smoczka
-Spierrrrr...
Wszyscy pogrążyli się w lekturze.
-Co to ma być?No to chyba nieprawda.Jedziemy
-Tylko gdzie?
-Nie mam pojęcia,gdzie może być
Krążyliśmy po mieście,ale na marne,bez żadnego efektu.
-A może jest u matki?-rzucił nagle Seev
-Sprawdźmy,w sumie co nam zależy?
Pojechaliśmy,nerwowo pukałem albo może raczej waliłem do drzwi.W końcu mi otworzono.
-Jest tu Kat?
-Tak jest,wejdż proszę,jest w swoim pokoju
-Czyli gdzie?
-Tutaj-pokazała mi jej mama drzwi
Wszedłem bez pukania,siedziała na łóżku,odwróciła głowę,twarz miała całą we łzach
-Wyjdź!!Nie zrozumiałeś tego co ci napisałam?Prosze o tak wiele?
-Ale Kat ja mam twoje wyniki
-Wyniki?!Wyniki to mam ja i wynika (nie ma to jak powiedzieć że z wyników coś wynika) z nich że mam raka i został mi tylko jeden pieprzony miesiąc życia,także zrozum że nie chce cie ranić i tak dla nas obydwu będzie lepiej.
-Ale z moich wyników wynika,że wynikła z tego pomyłka i otrzymałaś wyniki osoby o tym samym nazwisku lecz o innym imieniu,a ty masz wynik zachwycające,jesteś kochanie w ciąży,w trzecim tygodniu i pomyśleć że masz w sobie coś wielkości tic taca -jak to powiedziałem to Kat była bliska zemdleniu
-Ale to może być ... A jeśli to dziecko pochodzące z gwałtu?


____________
No taki dziwny...Dziękuje że przy ostatnim znalazło 11 komów,jak dla mnie może być tak zawsze,ale pozostanę realistką,mam nadzieję iż rozdział ciekawy.Zachęcam do komentowania ;D

niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 33

No skoro chcieli to mimo iż niechętnie poszłam z nimi do kościoła,jednak to co tam się działo przeszło moje najśmielsze oczekiwania.Trafiliśmy na jakieś rekolekcje gimnazjalistów(ale wiosną?).Nie to mnie jeszcze aż tak nie zdziwiło.Usiedliśmy elegancko z tyłu i słuchaliśmy,było muszę przyznać nawet ciekawie,aż do pewnego momentu.Do momentu w którym ksiądz powiedział "Teraz na tych medalikach odpawie egzorcyzm".I wtedy te oszołomy oszaleli zaczęli drzeć się na całe gardło "Egzorcyzmy Emily Rose,uciekamy".No taki wstyd.Zaczęli biegać po całym kościele aż Max zajebał głową w konfesjonał i zemdlał,ale Nathan ochlapał go wodą święconą i od razu mu się lepiej zrobiło.W sumie złego diabli nie biorą.Ksiądz nam zwrócił uwagę to się trochę uspokoili,ale potem młodzież poszła po te medaliki,to oczywiście oni nie mogli być gorsi też poszli,tyle że Nathan medalik dostał a reszcie ksiądz przywalił taką wielką świecą po łbach.Myślałam,że zejde tam.Potem poszliśmy do domu.Wszyscy rozsiedli się na kanapie ale mi to nikt miejsca nie ustąpił,tacy z nich dżentelmeni.Po chwili Nath zszedł a nie raczej został zrzucony z kanapy to usiadłam,potem Nathan przyszedł z hamburgerem w ręku,dodam tylko że tego hamburgera Max zrobił sobie przed wyjściem,a wiadomo,że Max jeśli chodzi o jedzenie bywa ostateczny.W Maxie zbierała się złość,wstał,chwycił pierwszy przedmiot jaki wpadł mu w ręce,a był to czajnik.Popatrzył,odłożył go i złapał za nożyczki.Nathan wiedział co się szykuje,Zaczął biegać po całym domu,przy okazji demolując go nieco,a nie przepraszam on tylko zmieniał wystrój wnętrza
-Stój,bo ci utne-Nathan stanął (skojarzenia ^^ )zatrzymał się
-Co mi utniesz?
-No grzywkę!!!A ty co pomyślałeś??!!
-Uspokójcie się,nikt nikomu nie będzie niczego ucinał,zrozumiano?
Zadzwonił mój telefon,to ze szpitala,że mam zgłosić się po wyniki,tak też zrobiłam,mimo że zostawienie ich samych mogło wiązać się z konsekwencjami
-Jak nazwisko?-pytała kobieta w recepcji
-McCoy-powiedziałam a po chwili otrzymałam kopertę z wynikami

*Opowiada Nathan*

Obudziłem się,przeciągnąłem,chciałem pocałować Kat na powitanie a tu co wymiana śliny z kopertą."Pokaż kotku co masz w środku"-mówiłem sam do siebie,znaczy do koperty.Otworzyłem a tam niespodzianka-list,no kto by się spodziewał.Zacząłem czytać
"Przepraszam,nie chce być dla was ciężarem a zwłaszcza teraz.Nie szukaj,nie dzwoń,zapomnij,przepraszam za to wszystko,za to że tak wywróciłam do góry nogami twoje idealnie ułożone jak twoja grzywka życie,przepraszam
Kocham Cię ale to już długo nie potrwa...           Kat"
Co to niby miała oznaczać?Wczoraj było jeszcze wszystko dobrze,a tu co?Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi,poszedłem otworzyć...


_____________
Za beznadziejność przepraszam...Ciekawa jestem czy kiedyś dobijecie do 10 komentarzy hah sie rozmarzyłam,ale i tak dziękuje że to czytacie,chociaż wam się dziwie,że wam się to podoba...


sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 32

Weszłam do pokoju,widziałam Nathan'a w łóżku z jakąś laską.Pomyślałam że się zemszczę.Od dawna już to planowałam.To będzie zbrodnia idealna,wszystko jest dopięte na ostatni guzik.Broń kupiłam wczoraj,normalny zwykły pistolet,jednak odpowiedni do strzelania z bliskich odległości,a taki jest mi właśnie potrzebny.Broń ukryłam w torebce,tak aby nikt jej nie znalazł,bo w sumie kto by jej nawet szukał.Starałam nic nie pokazywać po swoim zachowaniu.Starałam się być taka jak zawsze,by nikt się nie zorientował co się szykuje.Rano gdy się obudziłam popatrzyłam w okno,to idealny dzień by to zrobić,by go zabić.Pogoda wręcz idealna,deszcz,ciemno,smutno,ponuro.Nikt się tego nie spodziewa.Nathan mówi,że wychodzi.Ma gdzieś jechać,to moja szansa.Idę za nim,a że on parkuje w innej dzielnicy,w parkingu podziemnym to idealne miejsce aby plan się ziścił.Zabrałam szybko torebke,wybiegłam za nim.Szłam tak by nie zostać zauważoną i nie zostałam.Ukryłam się za filarem,no można by to tak nazwać.Szukał po kieszeniach kluczyków,wykorzystałam ten moment,wyjęłam broń,ale nie zdążyłam jej użyć,on już wsiadł do samochodu.Nie wszystko jednak stracone pomyślałam.Wybiłam szybę w pobliskim aucie,wsiadłam do niego.To był jakiś złom,bo nawet alarm się nie włączyła ale to dobrze,bo jeszcze mi tu policji brakowało.Ruszyłam w pościg za Nath'em.To było jak w jakimś dobrym sensacyjnym filmie.W pewnym momencie Nathan stracił panowanie nad swoim autem i walnął w jakąś latarnie,czy słup.Szybko wybiegłam z samochodu.Chwyciłam za pistolet,przyłożyłam go Nathanowi do skroni,próbował coś mówić ale zakryłam mu usta ręką,potem pocałowałam delikatnie jego usta wykonując strzał.Jak na pierwszy raz to bardzo perfekcyjna robota.Cała jego twarz była we krwi,umarł z otwartymi oczami.Przyjrzałam się tylko mojemu dziełu i odjechałam z piskiem opon.To wszystko nie tak miało być.To jednak nie była zbrodnia idealna,po chwili zaczęła ścigać mnie policja.Nie poddam się bez walki,zaczęłam im uciekać.Krążyliśmy tak po całym mieście ale ja nie zamierzałam odpuścić i dać za wygraną.W końcu dopadli mnie,kazali wysiąść z samochodu,zakuli w kajdanki i pojechaliśmy na komisariat.Zeznawałam,do wszystkiego się przyznałam,nie miałam zamiaru tego ukrywać,bo wiadomo że by się wydało.To wszystko nie tak miało być.Otworzyłam oczy,to był tylko sen!!Chciałam jak najszybciej zobaczyć Nathan'a tu i teraz miał być przy mnie,Natychmiast!Latałam po całym domu w poszukiwaniu przystojniaka z grzywką,Znalazłam!Bingo!W łazience a gdzieżby indziej.Szybko do niego podbiegłam i wtuliłam się w niego.Ponoć,że sny trzeba rozumieć odwrotnie,czyli co będziemy mieli dziecko?No bo skoro on umarł to przeciwieństwem tego są narodziny.Nieee,co ja myśle w tym durnym łbie.Po chwili zeszliśmy a tam co?Ci znowu coś odpierdalają.Jay siedział w klatce,nie no nic nie mówiłam
-I'm behind bars-wydzierał sie na całe gardło loczek
-Nie wytrzymam z wami,prędzej czy później albo wy albo ja wyląduje w kaftanie w zakładzie psychiatrycznym
-Ponoć nieźle tam karmią-odezwał się Tom
-I ty Brutusie przeciwko mnie?!
-Wiesz co idziemy do kościoła,chodź z nami!
-A co wy tacy świętojebliwi niczym pierwsi chrześcijanie??
-A dawno się nie było,może się coś zmieniło od tego czasu

______________
Przepraszam,miałam dodać wczoraj ale nie udało mi się.Mam nadzieję,że było zaskoczenie albo coś w ten deseń.Dziękuje za 5500 wyświetleń.
Kocham Was <333

czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział 31

-Ale co?Powtórz!To nie może być mój ojciec,przecież tatuś zginął w wypadku jak leciał do Polski jak miałam 15lat!!
-To nie był twój ojciec
-To teraz chcesz mi powiedzieć że przez cały ten czas nie mogłaś mi powiedzieć kto tak naprawdę jest moim ojcem-po tych słowach odeszłam,zmierzałam w kierunku drzwi wejściowych albo wyjściowych,lewych albo prawych,dobra one kurwa były obrotowe po prostu!
-Kat,jak ty się zachowujesz?-zawołała mnie mama
-A co miałam mu się rzucić na szyję,pocałować i poklepać po głowce i zacząć mówić do niego "tatusiu",chyba kpisz?!-wyszłam i trzasnęłam drzwiami
To wszystko się kupy nie trzymało,to wogóle możliwe?No życie mnie z dnia na dzień coraz bardziej zaskakuje.Weszłam do domu,rzuciłam kluczyki na szafkę,zrzuciłam buty z nóg przy okazji tłukąc jakiś wazonik,nigdy mi się nie podobał więc to żadna strata.Poszłam do salonu,a tam co na Maxie leżeli wszyscy,całe TW.Max trzymał w ręku ostatni kawałek pizzy,na który wszyscy rzucili się jak sępy.Jak tak leżeli to wyglądało to jak jak ...kanapka!No Max taki chlebek,Nathan  masełko,Seev szyneczka,Tom pomidorek i to wszystko wieńczył Jay jako sałata.Dobra dość!!Trzeba to przerwać!!No to podeszłam zabrałam ten kawałek pizzy,zjadłam i po kłopocie.Opowiedziałam im o wszystkim o czym się dowiedziałam.Ale przeciez oni nie byli w stanie nic na to poradzić.Usiadłam wygodnie w fotelu z jakąś książką i zaczęłam lekturkę
-Nudzę się-narzekał jak zwykle Max
-To się rozbierz i pilnuj ciuchów-przerwałam sobie,bo to ciągłe mędzenie nie pozwalało mi się skupić
-Max żartowałam-wydarłam się jak zauważyłam,że nie miał już na sobie koszulki
Po chwili znów wróciłam do czytania,to teraz przylazł Tom
-Jakieś dziwne siły grawitacji tu działają,bo wazon sam się stłukł-na to tylko się cichutko zaśmiałam
Znów zaczęłam czytać,to teraz Nath przyszedł pomędzić
-Co czytasz?
-Kryminiał
-A o czym?
-No chyba kurwa nie o zakochanej parze co się spotkała na łące i zbierała konwalie
-Czyli o morderstwie?
-Brawo!!Fanfary prosimy
-Pierdole nie czytam,mam was dość,nic nie można,nawet nie dacie poczytać w spokoju!!
-Kat
-Co?????!!!!!!!
-Masz pyłek kurzu we włosach-zwrócił mi uwage Siva
-Czy ciebie coś potrąciło albo masz może gorączkę?
-Bardzo dobrze się dziś czuje
Po chwili z butelką oleju przyszedł Jay
-A to ci po co?
-Naleje Sivie trochę oleju do głowy
-Nalewajcie sobie co chcecie i gdzie chcecie i komu chcecie,ja idę...Matko Boska !!Po Rosie miałam iść,ja lece .Do widzenia debilom!!
-Pa kretynko
-Odszczekaj to
-Hał,hał
No do domu wróciłam już z moją córką,więcej przygód nie było


__________
No coś jest,ale wena mnie opuściła i takie to głupie
To opowiadanie miałam w planach skończyćpoprzednim rozdziałem ale jakoś ciężko mi było to zrobić,a więc pisze dalej.

środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 30

Jestem zdziwiona,że dzwoni moja matka.Jakoś nigdy nie miała specjalnie dla mnie czasu,często piła,ja zawsze musiałam radzić sobie sama.Odebrałam cały czas przyglądająć się temu co robi Max-no widok nie do opisania słowami.Normalnie legalnie siekierką rąbie pomidora prawdopodobnie myśli,że w ten sposób robi się keczup.
-Halo-odebrałam w końcu dzwoniący aparat telefoniczny marki LGktóry aktualnie trzymałam w dłoni
-Kat..proszę przyjedź-mówiła mama,ten głos był mi tak obcy
-Ale..
-Proszę,zrób to,to naprawdę ważne
-No dobrze,zaraz będę

*Opowiada Nathan*

Kat pojechała do swojej mamy a my grupą wybralismy się na zakupy.Akurat przechodzilismy koło sklepu BOTI,kiedy Jay wydarł się
-Ja,ja,ja!!!!
-Ty,ty,ty??Co?
-Ja wiem co oznacza ten skrót
-To mów
-Bo obuwie to inwestycja w skrócie BOTI
-Można to i tak rozumieć

*Opowiada Nareesha*

Postanowiłam,że wybacze Sivie,ale nie za nic.Postanowiłam go zahipnotyzować.Wmówiłam mu że ma być godposią.Tak też się stało,łaził po domu w bamboszach z miotełką.Ale co niech troche pocierpi,on tak słodko wygląda jako pani domu

*Opowiada Kat*

Niechętnie poszłam do mamy.Przywitałam ją bez żadnych emocji.Zaprosiła mnie do "salonu"był to co prawda zwykły pokój ale przecież nie będę się kłócić.Na kanapie siedział jakiś nieznany mi facet
-Kat,poznaj swojego ojca...-powiedziała mama


__________
Krótki,ale mam nadzieję że ciekawy
To 30 rodział!!Dziękuje,że wytrwałyście razem ze mną,dajecie mi motywację by wymyślać tą historie,która powstała w kościele na rekolekcjacj a ciąg dalszy na religi.Jestem religijna xd Tam najlepiej mi się myśli.To do następnego!!
Wbrew pozorom jest to Tom
A to Nath
Nie mam talentu do rysowania ale dodałam xd

wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 29

Najgorsze było to,że gdyby nie to moje omdlenie to ja bym się o tym gwałcie w życiu nie dowiedziała.Wykryły to te badania.Robili mi jeszcze inne badania ale na ich wyniki muszę sobie jeszcze trochę poczekać,może to i lepiej.Muszę teraz zostawić chłopaków i iść odebrać od tej rodziny zastępczej Rosie.

*Opowiada Nathan*

Właśnie robiliśmy sobie lody(bez skojarzeń xd),bo Max przytargał do domu taką maszynę do robienia lodów,no to ją wykorzystujemy w praktyce aż tu nagle Kat oświadczyła nam,że gdzieś wychodzi,nie chcieliśmy jej puścić,ale nalegała że musi iść po Rosie.A my wpadliśmy na pomysł by urządzić sobie grilla.Poszedłem poszukać tego grilla.Był w piwnicy,szukając go zbombardowały mnie masy różnych rzeczy,nawet nie wiedziałem,że mam takie cudeńka.Zaniosłem grilla do ogrodu,zawołałem chłopaków.Niestety Max wpierniczył cały zapas kiełbasy,więc trzeba było iść do sklepu.Oczywiście mnie wrobili w te zakupy.Jak wróciłem co tam się działo!Max próbował zapalniczką rozpalić grilla
-Debilu!!!!!Do tego używa się podpałki
-Ijo,ijo,ijo-nadjechał czerwonym maluchem Jay,przebrany za strażaka z wężem w ręku i zaczął pryskać wodą by ugasić pożar,którego tak naprawdę nie było.
-Ja z wami oszaleje!!
-Oj tam,oj tam
-A kupiłeś "oranżadę"-tu Max zrobił cudzysłów
-Tak czerwoną
-Boszz mówiąc oranżadę miałem na myśli piwo,czemu ty jesteś taki niekumaty?
-A to trzeba mówić wyraźnie,a nie się bawisz w jakieś głupie uniki

*Opowiada Kat*

Musiałam iść do domu dziecka,bo tam to wszystko załatwiałam.Po chwili pani przyniosła mi dziecko
-Ale zaraz,przepraszam,to nie jest moja córka
-Jak to?
-No potrafię rozpoznać swoje dziecko i to nie ono
-W takim razie proszę zgłosić się do nas jutro
-Jest pani skrajnie nieodpowiedzialna
Poszłam do domu zrezygnowana.A ci w najlepsze sobie grilla robili
-Kat co się dzieje?Też się dowiedziałaś że witaminę C można przedawkować?
W pewnym momencie zadzwonił mój telefon.Coś musiało się stać,bo dzwoniła moja mama...

____________
No mam nadzieję,że wam się podoba
Z dedykiem dla czytelników
I chciałam wam podziękować;to dzięki wam jestem jaka jestem-być może troche pojebana,dziwna lub inna,ale dobrze mi z tym,stałam się optymistką,cieszę się z małych rzeczy.Stara i smutna dołująca się byle czym Kinga umarła a jest ta którą znacie z czatu i opowiadania.W wyniku dedukcji doszłam do konkluzji że moje życie nie jest takie złe.Stwierdziłam,że mam po co żyć,że być może jest choć jedna osoba której na mnie zależy,żebym była uśmiechnięta.Więc jestem.Doceniam to co mam,
I to wszystko dzięki wam i TW!!Odmieniliście moje życie na lepsze za co wam dziękuje
Dobra dosyć tych zwierzeń nocną porą ^^
Mam nadzieję,że lekturka była miła ;D

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 28

*Opowiada Nathan*

-No Kat,wiemy że udajesz,wstawaj!To polecenie służbowe
-Ej,młody,ona chyba naprawdę zemdlała
-Dzwonie do Sivy-po chwili wybrałem jego numer,w tle leciała piosenka Beyonce-Halo.Po chwili odebrał
-Hug.Ego Sia.Ara estic ocupada.Honetan zerbait garrantzitsua gauza hau itxaron dezagun bada.Eu dansez cu Nareesha.Nu,nu ma deranjeaza.
(Tak przetłumaczę wam to bo nie sądzę abyście znały łacinę,irlandzki itd. Hej,to ja Siva.Jestem teraz zajęty.Jeśli to coś ważnego to niech to coś poczeka.Teraz tańczę z Nareeshą.Nie zawracaj mi głowy.
-Dobra Seev,nie zgrywaj się że z ciebie taka poliglotka Dolores.Tylko przyłaź bo Kat zemdlała.
-Zaraz będę
Zacząłem panikować,nie wiedziałem co robić.No jestem ciekaw co byście zrobili na moim miejscu.
-Nathan ogarnij grzywkę i dzwoń na pogotowie-mówił Max
-You are geniusz!!!
-Teraz się o tym dowiedziałeś?
Po chwili te ciołki tak mówię o pogotowiu-przyjechali.Pojechaliśmy z nimi.Ale jak to w takich momentach bywa nie chcieli jej do nas wpuścić.Siedzieliśmy na korytarzu.Max by ożywić atmosferę opowiadał kawały typu "Przychodzi baba do lekarza z żabą na głowie.Lekarz pyta co się pani stało.A żaba na to coś mi się do dupy przykleiło."(ale sucharr).Po chwili przyszedł lekarz i oznajmił,że jej omdlenie jest objawem ciągłego stresu,nadmiernym wykrwawieniem się z rany,którą posiada i ma na to wpływa też jej wrodzona wada serca.Wróć zaraz jaka wada serca,ja nic nie wiem.

*Tydzień później*

Kat dzisiaj wychodzi ze szpitala.Właśnie po nią jadę a chłopaki obiecali że przygotują dla niej coś na powitanie.Przywitała mnie całusem w policzek.Widać było,że nie najlepiej się czuje.Była jakaś nieobecna
-Nathan ja ci musze o czymś powiedzieć!
-To mów!
-Tam w tym Rzymie ja zostałam zgwałcona!!!!!
-Co????!!!!!!!
-Zabije tego,co ci to zrobił,zobaczysz dorwe skurwiel i mu...
-No co mu zrobisz?Nic na to nie poradzisz.Trudno...Chodźmy już do domu
Weszliśmy do domu.Chłopaki nie żartowali-przygotowali coś extra.Poprzebierali się za żółwie ninja i każdy miał odkurzacz.Dobra te żółwie ninja to ja rozumiem ale odkurzacze? No po co im to?Ale Kat nie było jednak do śmiechu....

______________
Boszzz wydaje mi się że pisze jak pięciolatka ale to nieważne
Dedyki dzisiaj dla:
Aleshy
Olu$
Myia
Kinia ;*
Datura Purple Queen

niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 27

*Opowiada Nathan*

Mimo,że widziałem coś w rodzaju niechęci,zdezorientowania w jej wzroku -nie przerwała tego pocałunku.Zaczęła mnie szukać ta laska,z którą rano widziała mnie Kat- pewnie pomyślała,że to moja nowa dziewczyna,bo tak to wyglądało.A ona wcale moją dziewczyną nie była,poznałem ją parę dni temu w bibliotece.Tak w bibliotece.A co do biblioteki iść już nie można?Dobra wracając do tej dziewczyny-to ja chciałem zrobić tylko na złość Kat.Znając mnie to będę miał przez to "nieprzyjemności"
-Kto to do cholery?I co ty z nią robisz?-podeszła do nas wtedy Elizabeth,wiedziałem że prędzej czy później nas zauważy
-To to jest twoja dziewczyna?-mówiła Kat i ponownie odeszła.
Przeczuwałem,że tak będzie.Nie wiedziałem co robić.Olałem tą cała Elizabeth,biegłem za Kat.Dogoniłem ją i objąłem,już chciałem zacząć się jej z tego wszystkiego tłumaczyć a ona zemdlała mi w objęciach..Zacząłem panikować,posadziłem ją na jakimś krześle i pobiegłem po chłopaków.Jak wróciłem jej już nie było.Cholera co się dzieje?!

*Opowiada Kat*

Przypomniało mi się co mówiła mi Kelsey.Chciałam zobaczyć co on zrobi a więc udałam,że zemdlałam.On posadził mnie na krześle i cały rozemocjonowany poszedł po "grupę wsparcia" .A ja zdążyłam mu zwiać,a niech się pomęczy.Niech goni króliczka <lol2>.Uciekłam na zewnątrz.Ale skubany znalazł mnie
-Ładnie to tak?-pytał
-A ładnie to tak robić komuś na złość i udawać że ma się dziewczynę?
-Skąd wiesz że udawałem?
-Człowieku.Po pierwsze pięć lat skończyłam już dawno temu i już jestem bardziej przewidywalna a poza tym psycholog mój drogi to moje drugie imię i radzę ci to lepiej zapamiętać.
-No skoro ty mi radzisz-znów do mnie podszedł i zaczął całować
-Ej,ej młody nie rozpędzaj się!Czy ja ci powiedziałam,że między nami jest wszystko OK?
-Czyli nie jest?
-No oczywiście,jeszcze raz mnie zawiedziesz to zobaczysz!
-Grozisz mi?!
-Nie,tylko informuje,że wystarczy że delikatnie mnie wkurwisz a nawet nie natemperowany ołówek stanie się groźnym przedmiotem w moich dłoniach
-Młody radziłbym ci uważać.Ja się raz o tym przekonałem-mówił Tom wspominając.No musiałam mu wbić ten ołówek bo mi głupek grzywki kawałek uciął a zemsta musi być!!
-Też cie kocham-odpowiedziałam
Ale teraz na serio zakręciło mi się w głowie,zemdlałam...

__________
Dedyki dla ;
Myii-młoda nie sprzeczaj się że nie jesteś utalentowana,oświadczam ci iż jesteś
Sierry -która mogła by już w końcu napisać rdz bo umieram z ciekawości
Marci -za te twoje wszystkie kawały na czacie,z których lałam wczoraj z kumpelą

Zapraszam ^^

Informuję iż wczoraj w godzinach nocnych (około północy) zostałam współtwórcą tego oto bloga http://imaginy-tw.blogspot.com/ .Razem z Kinia ;* zapraszamy.Zaraz postaram się coś napisać i tu i tu.

sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 26

Spać mi się nie chciało.Nathan zaprowadził mnie bez słowa do pokoju.Całą noc nie spałam,gdy już zamknęłam oczy i odleciałam do krainy marzeń z hukiem wleciał ktoś do pokoju w którym obecnie przebywałam.Ten ktoś zaczął mnie budzić.No dobra-przemogłam się i mimo iż niechętnie to otworzyłam oczy.To był Tom
-Do cholery jasnej co ty tu robisz?
-Ja?To chyba ja tobie powinien zadać to pytanie?
-Nie,bo nie jesteś u siebie.-wystawiłam mu język a on nie pozostał mi dłużny
-Dobra,to nieważne,mów co się działo.
-Ale gdzie?Nic specjalnego,jak widzisz mam tylko taką pamiątkę z Rzymu-pokazałam mu ramię
-Nic??Opowiadaj
-Naprawdę nic takiego
-Możesz zamknąć się w pokoju,w domu tylko nie zamykaj się w sobie.Mów!!
-No to w tym Rzymie to mnie tak jakby porwali [..]
-I czemu nie dzwoniłaś?Zabrałbym cie stamtąd
-Z Rzymu??!!Jak??!!Skoro byłeś tu w Londynie?
-Oj tam,oj tam.Teleportnął bym się do ciebie.
-Powiedz mi jedno.Dlaczego gdy ja już myślę, ,że naprawdę będzie dobrze,gdy zaczynam wierzyć w to pieprzone jutro to tymczasem jestem zaskakiwana przez dzień dzisiejszy.No dlaczego ten świat jest tak popierdolony?
-Ktoś to tak wymyślił.Ale mam coś dla ciebie na pocieszenie.
-Czyli?
-Mam dla ciebie naszą płytę i zaproszenie na imprezę,tylko jest problem bo ona jest dzisiaj,ale chyba mnie nie zawiedziesz,co?
-Wiesz,że nie mam humoru na imprezę..
-No Katt...
-No Tomm...
-Pożyczysz coś od Kelsey czy coś i będzie git.Plosie..
-Dobra pójdę,ale nie rób już tych maślanych paczadełek.
Tom wyszedł z pokoju,prawdopodobnie poszedł do domu,ja jeszcze chwilę siedziałam w pokoju.Ogarnęłam się i zeszłam na dół by zjeść jakieś śniadanie czy coś w tym stylu.Na dole był Nathan z jakąś laską,która siedziała mu na kolanach.No i on mi wczoraj mówił o miłości?Tym pokazał jak bardzo jest niedojrzały i nie ma pojęcia o uczuciach.Chyba zostałam nie zauważona więc obróciłam się i poszłam na górę.Dobrze że nie rozpakowałam walizki,bo musiałabym ją ponownie pakować.Matko,który to ja już raz się od niego wyprowadzałam.Poszłam do Kelsey,tak jak mówił tom żeby mi coś pożyczyła gdyż ponieważ nie miałam nic co by mogło się nadać.W sumie nie chciałam być tam jakimś odmieńcem czy coś.A Kel pewnie bywała już na tego typu imprezach więc była "obyta". Pożyczyła mi taką małą czarną i szpilki.Na tej imprezie to czułam się bardzo ale to bardzo zbędna.Podpierałam w sumie ściany,tak wszystkie po kolei.Moje jedyne oparcie w tej chwili to one.Piłam akurat drinka i podszedł do mnie jakiś gościu,zaczął się do mnie przystawiać.Był bardzo nachalny.Zaczęłam się z nim no można powiedzieć że szarpać,przepychać.Nagle nie wiadomo skąd zjawił się Nathan,walnął temu facetowi w pysk i zaczął mnie całować
-Ej,co ty robisz?-powiedziałam odpychając go
-To co powinienem-odpowiedział i wrócił do poprzedniego zajęcia

___________
No mówiłam,że się pogodzą xd
Dziękuje za 4200 wyświetleń.Jestem w szoku,że wam się to podoba,bo gdybym ja była czytelnikiem tego bloga to już dawno bym go nie czytała.
A więc dedyk dlai ;
Heli -która zawsze komentuje i jest ze mną od samego początku ;D
Kinia ;* -imienniczko cudowna
Datura Purple Queen -kocham twoje komentarze i twe opowiadanie
Myia -za to twoje zaczepiste opowiadanie
I dla innych czytelników  ;D
KOCHAM WAS!!!
DZIĘKUJE ZA TO WSZYSTKO!!!

piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 25

Co chwile patrzyłam na zegarek.Była dopiero 3.00 zamknęłam oczy a przed oczami miałam tylko to miejsce.Chwilkę się zdrzemnęłam.Ok-4.30 czas się powoli zbierać,bo spóźnię się na samolot.A więc rutynowa kontrola.Zaraz zaraz.Czegoś mi tu brakuje gdzie mój zacny LG Bali? Pierdziu!!Zgubiłam mój kochany telefonik.No cóż-mówi się trudno i ...leci się dalej.W samolocie czułam się jakoś dziwnie,nieswojo.Na szczęście lot był w miarę krótki.Wyszłam.Wszyscy którzy lecieli tym samolotem co ja-po nich ktoś przyszedł czy przyjechał.A ja byłam sama.Poszłam do automatu,kupiłam kakałko czyli lekarstwo na samotność.Usiadłam na walizce.Było mi zimno,próbowałam ogrzać się cieplusim kakałkiem.Nagle niespodziewanie poczułam że ktoś jakby coś na mnie położył,jakby bluza bo zrobiło mi się cieplej.W dupie to mam,szłam w zaparte nie odwrócę się.Nagle przed twarzą ukazała mi się twarz Nathana.W sumie to teraz to już chyba nic mnie w życiu nie zaskoczy,nawet to że on nie wiedząc że miałam przylecieć on tu jest.
-Co ty tu robisz??
-Jak byś nie zauważyła to stoję-tak cenie u ludzi szczerość,nawet jeśli wykracza ona poza granice dopuszczalnych przeze mnie oczekiwanych odpowiedzi
-Mógłbyś chociaż raz się nie wydurniać-wtedy on zaczął dziwnie wpatrywać się w moje ramię,zrobił wielkie oczy
-Co rany nie widziałeś?
-Takiej nie,co ci się stało?
-Nic takiego,co byłoby warte twojej uwagi...
-Ty jesteś warta mojej uwagi-powiedział i puścił uśmiech nr 8
-Ja?!Co Mary ci się znudziła?-wtedy wstałam z walizki,wzięłam ją i odeszłam
-Przecież ja z nią nawet nie byłem,to co widziałaś nie miało żadnego znaczenia,kocham ciebie i tylko ciebie,nikt inny się nie liczy!!-krzyczał
-Ty nawet nie wiesz co znaczy miłość ,więc dlaczego wypowiadasz słowa,których znaczeń nie znasz?To jest niedorzeczne.Encyklopedia ci się kłania
Odeszłam,nie miałam zamiaru przeżywać tego ponownie.Ale co z tego jak on nie potrafił zrozumieć,że nie to nie!!Biegł za mną.Nie wytrzymałam!!
-Chcesz wiedzieć co się stało??!!
-Tak!
-Od czego zacząć?
-Od początku...
-Na początku był chaos,z chaosu narodził się ...
-No to znam,mów to co się wydarzyło
-Z czystym sumieniem stwierdzam,że to wszystko wydarzyło się z twojej winy
-Czyli?!Mów dokładniej
-A więc [...]
-O ja pierdole
-Teraz idę,zostaw mnie w spokoju i zrozum jak bardzo namieszałeś w moim życiu,albo może to ja namieszałam w twoim.Dobra nieważne...
Odeszłam.Już mnie nie próbował zatrzymać.Poszłam do parku,usiadłam na ławce.Rozkleiłam się.Jak mówiłam-jestem słaba emocjonalnie.Przysiadła się do mnie jakaś dziewczyna
-Hej,jestem Nicole.Czemu płaczesz?
-A ty kurwa co?Powieść dokumentalną piszesz albo moją biografię?Nie powinno cię to interesować.Zajmij się swoimi problemami a nie pchasz się z buciorami w czyjeś życie!!!
-Dobrze,przepraszam
-No ja myśle
Boszz jak wkurwiają mnie tacy ludzie.Nic o tobie nie wiedzą a chcą być nie wiadomo kim,chcą pomóc tam gdzie nikt nie jest w stanie pomóc.Wyjęłam z walizki jakiś notatnik i zaczęłam rysować Borysa(postać z komiksu anime,mój mąż xd ).Ale nawet to nie przyniosło mi ulgi.Nie wiem kompletnie co mam zrobić.Nawet nie zorientowałam się kiedy zrobił się wieczór.Jakimś cudem odkleiłam się od tej ławki.Zaczęłam iść ale bez celu gdzie nogi poniosą.Wylądowałam pod domem Nathana,ale nie w tył zwrot trzeba iść gdzie indziej.Trzy razy szłam i za każdym razem trafiałam pod jego dom.Za trzecim razem on wyszedł z domu i zaprosił mnie do środka.Wiedział,że robię to niechętnie ale skorzystałam z jego propozycji...
No cóż nie miałam praktycznie wyboru....
__________________
Pisany tak jakoś mimo braku weny,więc wyszło co wyszło...
Nie wiem dlaczego,ale jakoś smutne rozdziały pisze mi się łatwiej



czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział 24

Rosie-ona tak strasznie płakała,nie dawałam już sobie rady.Postanowiłam,że oddam ją do tymczasowej adopcji.Wiem,że to nie było rozwiązanie,ale co miałam zrobić jako samotna matka?Musiałam pracować a z kim bym ją zostawiała?To na razie tymczasowa adopcja,muszę odpocząć.Ta wycieczka do Rzymu-może chociaż tam się odprężę.

*Dzień wylotu do Rzymu*

Ciężko mi było,ale oddałam Rosie do tymczasowej adopcji,na 2 tygodnie.Teraz siedzę w samolocie,wcale nie jestem zadowolona,ale szkoda by wycieczka się zmarnowała.

*Już w Rzymie*

Ten cały Rzym,to przereklamowana sprawa.Właśnie stoje i podziwiam Koloseum i stwierdzam,że na zdjęciach oglądanie go w zupełności by mi wystarczyło.Nagle poczułam,że ktoś pociągnął mnie za rękę.Po chwili miałam zakneblowane usta i nic nie widziałam.Ktoś mnie niósł.Czułam,że jedziemy,a więc byłam w bagażniku w jakimś aucie.Później chyba straciłam przytomność bo ocknęłam się dopiero w jakimś ciemnym pomieszczeniu.Dookoła mnie pełno ludzi.Siedzieli jak zahipnotyzowani czy coś.Kurwa to jest jakaś sekta!!!Nie myliłam się,po chwili przyszedł,ten no guru czy jak mu tam.Jako że ja byłam tam "nowa" kazał mi wstać,wolałam mu się nie narażać i zrobiłam to.Wręczył mi żyletkę i kazał wyciąć sobie na ramieniu wielką literę zaczynającą moje imię.Odmówiłam.Facet nie miał litości,wyrwał mi tą żyletkę i wyrył mi na ramieniu wielkie K.Krew leciała litrami-dosłownie.Wyłam z bólu,ale oberwało mi się za to.Zacisnęłam zęby.Potem on podał nam ampułki z jakąś cieczą.Kazał nam to wypić i mówił "Po tym wasze smutki odejdą". Znów się sprzeciwiłam,ale złapało mnie dwóch osiłków,przytrzymali i wlali ten płyn do ust.Po paru minutach straciłam przytomność.Otworzyłam ponownie oczy.Ciemność,widzę ciemność.Nie wiedziałam gdzie jestem.Byłam w jakimś ciasnym,małym czymś.To to było jak jak trumna!!!Zaczęłam kopać,by się otworzyło ale na marne,w dodatku chyba skręciłam kostkę.Jakoś udało mi się stamtąd wyjść.Do tej pory nie wiedziałam co to było co dali mi do picia.Czułam się bardzo dziwnie po tym.Rozejrzałam się,nikogo nie było.To był jedyny moment i okazja by móc stamtąd uciec.Kurwa ile tam było jakiś drzwi czy coś.Jakoś znalazłam wyjście.Z ramienia dalej leciała mi krew,ledwo biegłam,nie miałam już siły.Zachciało mi się Rzymu.To co wtedy czułam-to jest nie do opisania.Wybiegłam znalazłam się na jakimś polu.Kurwa co mam zrobić?Pustka,zero życia.Zaczęłam biec,daleko nie ubiegłam.Byłam tak zmęczona,opadłam z sił.Ale wiedziałam,że muszę uciekać bo mnie dopadną.Udało mi się dobiegłam do jakiejś małej uliczki.Było już trochę ludzi.Uhuuu widać życie!!Miałam zapytać o drogę czy coś ale przecież ja nie umiem włoskiego!!Upadłam na środku ulicy,z pomocą przyszedł mi jakiś młody chłopak,zaprowadził mnie do siebie i opatrzył dalej krwawiącą ranę.Kompletnie nie rozumiałam co on do mnie mówi.Napisałam mu adres hotelu na kartce by mnie tam zawiózł czy coś.Zrobił to o co prosiłam.Poszłam do mojego pokoju,usiadłam na łóżku,zaczęłam płakać wpatrując się w ranę.Zostanie mi blizna już do końca życia,która będzie mi o tym przypominać.Wkurwiłam się.Sprawdziłam najbliższy samolot do Londynu.Był on o 6.00 spakowałam się,nawet nie kładłam się spać.Chciałam już do domu.Od tej pory na słowo Rzym będą wracać wspomnienia

_______________
Mam nadzieję,że was zaskoczyłam bo taki był plan xd
Rozdział w mojej głowie powstał na lekcji religii bo o sektach właśnie mówiliśmy,znaczy mówiliśmy o innych sektach ale moja wyobraźnia wymyśliła o takie coś.Mam nadzieję,że się podoba.Zauważyłam,że ostatnio mam coraz mniej komentarzy,to chyba oznacza że przestało wam się podobać.
Pozdrawiam

środa, 18 kwietnia 2012

Rozdział 23

Skoro pierwszy sen w nowym miejscu ma się spełniać to ja swojego nie pamiętam,może to i lepiej.Mary napisała mi smsa że chce się spotkać,w sumie to nie mam nic do stracenia.Więc ubrałam się i wyszłam,starałam się nie obudzić Toma ani Kel.Bo wstałam dość wcześnie.Umówiłyśmy się koło hali sportowej.I szła- paniusia.Spódniczka co jej ledwo cztery litery zakrywała a nie to chyba opaska biodrowa.Na mordzie tona tapety. Solarka.I pomyśleć że ona była kiedyś moją przyjaciółką?
-Chciałam cię przeprosić-mówiła spoglądając na mnie spod ciemnych okularów
-Fajnie,a wiesz chociaż za co?
-No za...
-Sorry ale są rzeczy do wybaczenia i są takie których nie umiem i nie wybaczę
-I co myślisz że fajna jesteś?Bo co?Bo udajesz twardą,że niby tak ci na nim zależy?I wgl?
-Nie,nie sądzę tak.Ja przynajmniej nikogo nie udaje tak jak ty.Z takim wyglądem to życzę ci kariery pod latarnią,nigdzie indziej jak tam cie nie widzę
I pomyśleć że ja się z tym kimś przyjaźniłam.Jak widać mało o mnie wiedziała.Nigdy nie pomyślałam że jestem fajna,bo dobrze wiem,że tak nie jest.Jestem beznadziejna.Wbrew pozorom wrażliwa.Łatwo mnie urazić.Co z tego że często się śmieje skoro w środku czuje się smutna,samotna,niepotrzebna?Często gdy ktoś mówi "kretynka" odpowiadam 'dobrze że ty jesteś mądra",udaję że się tym nie przejmuje,a prawda jest całkiem inna.Każde,nawet drobne słowo niepochlebne wbrew pozorom mnie rani,upewnia w mojej beznadziejności.Jestem pamiętliwa,nie łatwo przychodzi mi wybaczanie.Jestem jak taki drobny kamyczek na szczycie skały.Wystarczy że lekko uderzysz a upadam na samo dno.Niżej już nie można.Trudno jest znów wspiąć się na sam szczyt.Miałam już kilka myśli samobójczych,nigdy nie próbowałam,ale zawsze chciałam umrzeć,nigdy nie podjęłam jednak próby samobójczej,bo czułam że coś trzyma mnie mimo wszystko przy życiu.Że może jest choć jedna osoba dla której powinnam żyć.Potem przyszła pasja-muzyka.Stała się całym moim życiem.Później zainteresowałam się trochę mangą,próbowałam rysować,ale mi nie wychodziło mimo wszystko próbowałam.Najgorsze to poddać się gdy jest się już tak blisko zamierzonego celu.
Poszłam do domu,nie przejmując się niczym,po drodze poszłam załatwić sobie urlop w pracy.W domu nie było już Toma ani Kelsey,zostawili mi kartkę że poszli na miasto.Weszłam na kompa.Wyskoczyła mi reklama "Konkurs anime.Do wygrania wycieczka do Rzymu" Może warto spróbować.Zaczęłam rysować.Zrobiłam skan i wysłałąm na adres organizatora.Postanowiłam wyprowadzić się od Toma,za dużo namieszałam w życiu każdego z TW.Czas było zacząć żyć znowu własnym życiem,na własny rachunek.Poszłam do pobliskiego hotelu,zarezerwowałam pokój.Poszłam na tarasik,łady widoczek.Zadzwonił mój telefon,okazało się że dziś było ostatni dzień tego konkursu i że go wygrałam.Nie wierzyłam w to co słyszałam.Wygrałam wycieczkę do Rzymu


______________________
Tak jakoś zachciało mi się opisać mój charakter,w związku z tym,ze niektórzy mi mówią,że jestem ważna itp .Wcale tak nie sądzę,ale nie mam zamiaru się z nikim kłócić
I wiem,że nudny bo znów nic nie wniósł

wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 22

*Opowiada Kelsey*

Rozmawiałam sobie z Kat,poczułam że mamy wiele wspólnego.Podsunęłam  jej pomysł by trochę "pobawiła się " Nathanem.Tak jak on robił teraz z nią.To nic złego,ale może dzięki temu przekonać się czy jemu na niej zależy.Nie ukrywam-parę razy zdarzało mi się tak robić.Wyszłam od niej z pokoju i przechodziłam koło drzwi wejściowych aż tu nagle JEBUT z drzwi dostałam.Od kogo?Od mega wkurwionej Nareeshy.Nawet nie raczyła przeprosić.
-Gdzie Kat czy jak jej tam?-pytała a nie sorki pomyłka wrzeszczała
-No tam w pokoju i skąd wiesz że ona tu jest?
Wbiegła momentalnie jak torpeda do tego pokoju

*Opowiada Kat*

-Jak mogłaś?Dlaczego?-mówiła dalej wściekła ale płacząca już Nareesha
-Co??-pytałam
-Jeszcze pytasz?!Zaciążyłaś z Sivą i udajesz głupią?
-Ale to nie ja z nim zaciążyłam...
-Nie ?A kto Bóg wszechmogący?
-Nie,Mary.Moja w sumie to była przyjaciółka
-Co?1To dlaczego Seev twierdzi inaczej
-Nie wiem dlaczego on tak twierdzi ale sądzę iż musimy to wyjaśnić.
-To weź mi powiedz która to ta Mary,chcę wiedzieć czy to ona sie koło Sivy zakręciła czy on ją uwiódł,czy jak to tam było.A tak wogóle to przepraszam,jestem Nareesha
Potem poszłyśmy do Mary,by to wyjaśnić,przyznała się.Opowiedziała wszystko jak to było.Ale zadziwiła nawet mnie.Na tej imprezie to ona zakręciła się koło Sivy.On był jej ulubieńcem z zespołu.Strasznie "miała na niego ochotę"-jak się wyraziła.Upiła go a potem sprawy jakoś same się potoczyły.Potem poszłyśmy do tego parku gdzie Nareesha spotkała się z Sivą.Siedział tam biedak załamany.Od razu zaczął mnie przepraszać.Ta cała ich historia mnie aż wzruszyła.Lepsze niż"Romeo i Julia".Nadmiar wrażeń jak na jeden dzień.Poszłam z powrotem do Toma,wpierdzieliłam kolacyjkę,siusiu,paciorek i spać(xd)

*Opowiada Seev*

Dobrze,że Kat nie jest na mnie zła.A co do Nareeshy to nie wiem jak to będzie.Tam w parku przegadaliśmy całą noc.Jak to dalej się potoczy nie mam różowego w czerwone paski pojęcia(nie wiem czemu mówi się "zielonego" więc mówie inaczej)

*Opowiada Mary*

Wszystko wyszło by na jaw prędzej czy później,musiałam się przyznać.To nie było łatwe.Ale każdy komu życie miłe by się przyznał

*Opowiada Max*

Cholercia wie gdzie oni wszyscy poleźli.Wiem tylko że zostałem u młodego sam z Jay'em.Ja poszedłem na kompa,popisać z Michelle.Nagle do pokoju wszedł Jay
-Napierdalasz na tej klawiaturze szybciej niż Nath na pianinie
-Z Michelle pisze
-To sobie przerwij na chwilę
-A co się stało?
-O paczaj tu!!
-No artykuł o nas
-Ale paczaj co tu pisze!!
-No pisze "piątka seksownych" i co?
-No właśnie-jesteśmy seksowni
-Podniecasz się tym jak murzyn bateryjką
-Rasista!!
-Ale seksowny rasista
-W wyniku dedukcji dochodzę do konkluzji,że twoje indokryzmy wobec mojej aparycji są wręcz efeberyczne
-Że co?


____________
Zlecenie na rozdział wykonane xd
W połowie nie planowany,pomysły przyszły jak zaczęłam pisać.Mam nadzieję,że jest ciekawie,staram się jak mogę
KOCHAM WAS!!!

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział 21

Po chwili namysłu wróciłam się ,żeby może ewentualnie dać mu tą drugą szansę,ale obejmował się z Mary.Nie-to nie,łaski bez.Szłam w stronę domu Toma.Już byłam pod drzwiami aż tu nagle on do mnie zadzwonił,telefon ryknął jak oszalały.
-Kat,gdzie ty kurwa jesteś?
-Stoję za tobą idioto,a gdzie kurwa to nie wiem(tekst mojej koleżanki)
Weszliśmy do domu.Czekała na Toma Kelsey,dziwnie na nas popatrzyła bo Tom trzymał na rękach Rosie.Domyślam się co mogła pomyśleć.
-Kelsey,to nie tak jak myślisz,spokojnie,to moja przyjaciółka.To dziewczyna a właściwie to chyba już była dziewczyna Natha-zaczął tłumaczyć się Tom
-Ale ja tak właśnie  pomyślałam jak powiedziałeś-zaczęła śmiać się Kel
-Dobra,tak właściwie to jestem Kat-powiedziałam i wyciągnęłam rękę do Kelsey
Kelsey od samego początku była dla mnie miła,liczyłam że może się zakumplujemy.Zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego.Żadna rewelacja,ale grunt,że miałam gdzie spać. I tylko to w tej chwili się liczyło.Był już wieczór,włączyłam TV tradycyjnie kanały muzyczne i jak na złość wszędzie The Wanted i Glad you came.Szlag by to trafił.Ee trzeba zapomnieć.Potem przyszła do mnie Kel,zaczęłyśmy rozmawiać,zwierzyłam się jej.Podsunęła mi na myśl pewien plan...

*W tym samym czasie*
*Opowiada Seev*

Zebrałem się na odwagę i umówiłem się z Nareeshą,dawno się nie widzieliśmy,bałem się jej reakcji.Nie miałem jakoś opracowanego "planu działania" to wszystko zależało tylko i wyłącznie od jej reakcji.Umówiliśmy się w parku.Wolałem na takim jakby "neutralnym" gruncie.Siedziała i czekała na mnie na ławce.Szedłem dość nie pewnym krokiem,przyspieszyłem.Pocałowała mnie na powitanie.Odwzajemniłem go.Pewnie zauważyła ten strach czy coś w moim spojrzeniu.Za bardzo nie wiedziałem jak mam jej to powiedzieć.Szukałem w miare delikatnych  słów,choć tu żadne słowo nie było delikatne
-No wyduś z siebie to w końcu-mówiła Nareesha
-Dobrze ale daj mi powiedzieć do końca
-To może byś chociaż zaczął
-Zdradziłem cię i ta dziewczyna jest ze mną w ciąży-powiedziałem niepewnie
Po tych słowach oberwałem z liścia,oby raz...
-Powiedz mi tylko kim ona jest??!!!!!
-To....Kat
Wiem jak bardzo naraziłem się Kat,ale chciałem chronić Mary.Wiem że Kat będzie na mnie zła a raczej wkurwiona,ale jakoś bałem się powiedzieć że to Mary.Wiem-jestem pieprzonym tchórzem,ale Bóg mnie takim stworzył.No cóż,jestem jaki jestem

_______________
Jak mówiłam krótki i ...ach miałam się nie wypowiadać
Dziękuje,że to czytacie
Dla uspokojenia dodam że Kat i Nath będą razem ale pomęczę was trochę zanim się pogodzą buahaha

                                           

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 20

Miałam już dosyć tego wydzwaniania.Rzuciłam z nerwów telefonem.Boże co się ze mną dzieje?Otrząsnęłam się,poszłam podnieść mój telefon,niechcący odebrałam połączenie.To był Tom,więc na luzie,rozpoczęłam konwersację.
-Kat,kochanie gdzie ty kurwa mać jesteś?
-W mojej samotni,pamiętasz jeszcze to miejsce?Zabrałam cie tam kiedyś
-Wiem gdzie jesteś,zaraz tam będę
-Ale masz być sam!!Obiecaj mi to!!
-Obiecuję.Sam przyjadę,no ewentualnie z Maxem
-No tego głupka możesz wziąć.
-Nigdzie się stamtąd nie ruszaj!
-Nie zamierzam...
Jakoś po tym telefonie zrobiło mi się lepiej,chociaż na nim mogłam polegać.Ciekawe czy trafi?Z nim byłam tu gdy ja miałam 13 a on 17 więc to trochę dawno temu.To było nasze ostatnie spotkanie,bo potem ja się przeprowadziłam a przyjaźń  na odległość była raczej mało realna.Ale liczę,że on mnie nie zawiedzie.Nie myliłam się po jakiś 15 minutach byli już na miejscu.
-Dobra,a teraz może powiesz nam co się stało?Bo młody nic nie chce mówić
-Nie chciał się pochwalić,że się całował z Mary.Oh jaka szkoda.Nie pochwalił się kumplom nową  zdobyczą w dodatku z odzysku?
-Jedziemy Max...-mówił podirytowany Tom
-Dokąd?!-pytałam
-Jeszcze pytasz?!Przypierdolić młodemu
-Tom..co to zmieni?
-Nikt nie będzie cie tak traktował- i to również słyszałam już drugi raz z jego ust,wtedy to też on był przy mnie.Miałam deja vu
Zostawili mnie samą,znowu.Zaczęłam łazić po tej starej stacji.Znalazłam tam śliczny naszyjnik,Wzięłam go.Przecież skoro tam był to nie miał właściciela to mogłam go wziąć z czystym sumieniem,znalezione nie kradzione.On był otwierany,w środku była jakaś mała karteczka z napisem "Teraz na tobie ciąży klątwa tego naszyjnika". Natychmiast go odrzuciłam.Przestraszyłam się,jaka klątwa?Za dużo horrorów się naoglądałam i tyle.Przecież klątwy nie istnieją..chyba.Wracając do temtu-czekałam nie wiem na co,może na to aż Tom&Max wrócą,tylko czy nie czekałam na marne?

*Opowiada Tom*

Ta sytuacja to powtórka z rozrywki w jej życiu.I nikt mi nie wmówi,że przyjaźń damsko-męska nie jest możliwa,bo ja z nią to momentami rozumiałem się lepiej niż z kumplem.Dojechaliśmy do domu,cały czas dyskutując z Maxem na temat zaistniałej sytuacji.Weszliśmy do domu młodego a w korytarzu jakieś zgromadzenie,kogo tam nie było...
-Co ty młody kurwa zrobiłeś?Pojebało ptaszka w locie już doszczętnie?Trafiła ci się taka dziewczyna a ty dalej szukasz przygód?
-Ale przecież do niczego nie doszło..-tłumaczył z tą swoją niewinną minką,której nie znosiłem wręcz
-No ja słyszałem inną wersję,nie wiem jak to zrobisz ale masz ją przeprosić i gówno mnie to obchodzi jak to zrobisz...
-Ale...
-Tu nie ma żadnego ale!!
-A gdzie ona jest?
-A to musisz jej poszukać,to ty jesteś przyczyną jej zniknięcia i to ty będziesz jej szukał

*Opowiada Nathan*

Nie rozumiem o co im do cholery chodzi-przecież nic takiego się nie stało,ten krótki pocałunek wogóle nie miał dla mnie ani dla Mary żadnego znaczenia.Nie wiem czemu Kat tak się tym przejęła.

*Opowiada Mary*

Nie,nie czuję się winna zaistniałej sytuacji,chciałam jej dobra.

*Opowiada Kat*

Łaziłam po tej stacji,szukając odpowiedzi na moje pytania.
-Kat!!-usłyszałam dwa głosy,dobrze znane mi głosy.Odwróciłam się,ujrzałam Nathana(był na hulajnodze,może kiedyś bym się z tego śmiała ale nie teraz) i Mary.Podeszli do mnie,chcieli mnie przytulić ale ich odepchnęłam
-No poczekaj,chce ci to wytłumaczyć -mówiła Mary
-Co ty mi chcesz tłumaczyć?Widziałam co się działo i to mi wystarczy
-Ale nie wiesz dlaczego ja to zrobiłam
-To mnie kurwa oświeć
-Chciałam zobaczyć czy by cię zdradził i czy tobie na nim zależy,taki eksperyment,dla twojego dobra
-Co??Pierdole takie dobro.Wiesz dobrze jak mi na Nathanie zależy.Wiedziałaś co czułam jak on wyjechał i gdy poznałam. To ty jeszcze musisz to sprawdzić,bez urazy albo nie możesz się kurwa obrazić,nie zachowałaś się jak moja najlepsza przyjaciółka,która wie o mnie więcej niż ja...
Nath nic nie mówił.Po tych słowach ja odeszłam
-Kat wróć do mnie!!-krzyczał Nath
-A co ja bumerang jestem albo Lessie,że mam wrócić??Muszę to przemyśleć
Zadzwoniłam do Toma,poprosiłam by mnie przenocował dziś i żeby wziął pare moich ciuchów i zabrał Rosie a ja już do niego idę...

____________
Tu zwrócę się do anonimowego czytelnika(W.): rozdziały są jakie są.Raz są krótsze,czasem dłuższe.Piszę dopóki mam pomysł,a jak mam kolejny to nie chcę ich "mieszać" i opisuję w kolejnym.Staram się żeby było możliwie najciekawiej jak potrafię(nie wiem czy mi to wychodzi,bo postanowiłam nie oceniać tego co piszę,bo od tego jesteście wy). Mam nadzieję,że się podoba.Next powinien być jutro,tylko nie wiem czy dam radę,bo we wtorek mam sprawdzian z fizyki której nie ogarniam,ale postaram się coś napisać więc może następny będzie krótki.No to dzisiaj na tyle.

Dziękuje !!

Dziękuje Wam za
-ponad 3000 wyświetleń
-135 komentarzy (a tym bardziej że wszystkie są miłe)
-15 obserwatorów
-za to że wyprowadzacie mnie z błędu mówiąc a właściwie pisząc że to nie jest nudne
-wsparcie
-i za to że jesteście po prostu 
Nawet nie wiecie jak wiele to dla mnie znaczy
Kocham Was ^^
A więc zabieram się za rozdział ;**

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 19

Wybiegłam jak najszybciej mogłam.Zapomniałam z tego wszystkiego o Rosie,ale mam nadzieję,że ktoś się tam nią zajmie.Świat legł w gruzach.Piękna bajka się skończyła i znów zaczęła rzeczywistość.Najgorsze było jednak to,że przeżywam to już drugi raz w życiu.Mary już raz wycięła mi taki numer.To wyglądało identycznie.Tyle,że wtedy byłam jej wdzięczna -z perspektywy czasu mogę tak powiedzieć.Tamten oszukiwał mnie a ona po prostu otworzyła mi oczy,dlatego też jej wybaczyłam.I wtedy była to szczeniacka miłość,bo miałam wtedy tylko 16 lat,a teraz czułam,że to naprawdę mogło by być coś poważniejszego.Biegłam w kompletnie nie znanym mi kierunku.Dobiegłam do tego miejsca.A mianowicie do starej,opuszczonej stacji pociągów.To miejsce to była moja ukochana samotnia.Kochałam to miejsce,zawsze uciekałam tam by skryć się przed światem,przed problemami.Ostatni raz byłam tam w moje 18-ste urodziny,czyli troszkę więcej niż rok temu.Ale nic nie zmieniło się tam od tego czasu.Było tak samo ponuro i dołująco.Stał tam fortepian,zawsze zastanawiało mnie co on tam robił ale bez niego to miejsce byłoby inne.Poszłam usiąść pod murem,moim murem,tak był mój.Pamiętam jak malowałam na nim graffiti z mym podpisem.Znalazłam tam nawet mój stary pamiętnik,który zostawiłam tam w 18-ste urodziny na "pamiątkę". Nie sądziłam,że jeszcze kiedykolwiek znajdę się w tym miejscu,bo kompletnie nie pamiętałam drogi.Zobaczyłam że mam w pamiętniku jeszcze parę nie zapisanych stron,znalazłam tam też długopis.Zaczęłam pisać,może to dziwne ale zawsze przynosiło mi to coś w rodzaju ulgi,jak pisałam zawsze było mi lepiej.  
Nie łatwo jest o tym mówić,nie łatwo jest o tym myśleć a jeszcze gorzej zapomnieć.To jest wręcz nierealne.It's like dagger in my heart.Boli.Przyjaciel o ile po tym co zrobił dalej możesz go tak nazywać zawiódł.Czujesz pustkę,jesteś sam.Kogo przejmuje to co ty czujesz?Co myślisz?No kogo?Właśnie takie sytuacje pokazują kto naprawdę jest twoim przyjacielem,a kto tylko udaje.To nie jest łatwe.To nie kaszel czy gorączka nie wystarczy wziąć tabletek i ci przejdzie.To zostanie w tobie aż do końca twoich dni.Z czasem o tym zapomnisz .Ale potrzeba lat a przynajmniej miesięcy.Tylko czas leczy ból.Zdrada nawet tak minimalna jak pocałunek,bo nie chcę mówić tu nawet o jakimś bliższym kontakcie-zawsze wyjdzie na jaw i nie ma bata,żeby tak nie było.Najgorsze jednak gdy jesteś tego świadkiem.Ból podwójny.Nie chcesz  nawet myśleć co mogło dziać się potem.Sama rozdrapuje te rany pisząc to,ale bardziej i tak już nie można,me serce krwawi i nikt ani nic nie jest go w stanie uleczyć,przynajmniej na razie.Już się nie dołuje,może tak właśnie było mi pisane,może tak miało być.Teraz nie wiem tylko co mam ze sobą zrobić?Gdzie zamieszkać?Jak ja mam tam wrócić?Na razie za szybko na takie decyzje.Ale i tak trzeba to przemyśleć.Jestem w rozsypce,nie oszukujmy się -czuję się beznadziejnie.Czuję się jak śmieć,niepotrzebna.Beznadzieja...Zamykam oczy,pogrążam się w myślach,ale nie mogę przed oczami tylko oni całujący się.Ile dałabym by móc zapomnieć,wymazać z pamięci.W życiu przydał by się klawisz "backspace" właśnie teraz bym go użyłam.Ale niestety tak dobrze to nie ma.Ktoś tak dziwnie skonstruował ten świat...
Pisząc to poczułam ogromną ulgę,w pewnym sensie wygadałam się komuś.Podeszłam do pianina,nie uczyłam nigdy się grać.Zamknęłam oczy,intuicja podpowiadała mi co mam robić.Zaczęłam grać "Warzone" to była piosenka o tym co się zdarzyło.Dzwonił do mnie Nathan a potem Mary,nie odbierałam i nie miałam zamiaru ani ochoty na gaworzenie z nimi.Po prostu chciałam być SAMA!!!!!!!!!

_______________
Taki nic nie wnoszący do tego opowiadania
No i ta moja poezja OMG...
Z dedykiem dla mej imienniczki - Kini ;*
Mam nadzieję,że aż tak bardzo nie nudny
Jeśli tak to przepraszam

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 18

*Opowiada Nathan*

Poszedłem z Tomem na miasto,on kupił sobie buty a ja czapkę.Wróciliśmy do domu.Ale te debile znowu coś odpierdalali.Jay był przykuty pedalskimi,bo różowymi kajdankami do kaloryfera.Siva leżał na podłodze z maseczką na twarzy i na rękach,nie wpadł bym na to,żeby nałożyć maseczkę na ręce ale OK.Max natomiast huśtał się na krześle.Aż tu nagle wielkie JEBUT!!A nie to tylko krzesło na którym siedział Max się złamało a mówiłem mu tyle razy,żeby tyle nie wpierdalał to on zawsze mądrzejszy.
-Jay czemu ty jesteś przykuty?!-pytałem razem z Tomem
-Bo założyłam się z tymi debilami że uwolnię się z kajdanek bez ich pomocy
-I co przegrałeś?-mówił ironicznym tonem Tom
-Nogi mam sprawne więc jak cię zaraz kopnę to do księżyca dolecisz
-A ty Seev co odpierdalasz?Maseczkę się nakłada na twarz a nie na ręce
-Chciałem tylko odmłodzić sobie ręce,co w tym złego
-Bez komentarza....

*Opowiada Kat*

-No co ci strzeliło do tego pustego łba,by spać w parku?
-A gdzie miałam pójść?
-Yyy...może tak do domu?!
-Dobra,ale teraz nic nie mam komórki,kluczy,dokumentów
-Później pójdziemy na policję,ale chodź teraz do domu
-Ale tam jest Seev...
-No i ??Nie unikniesz kontaktu z nim,chodź i bez gadania
Poszłyśmy do domu.Seev to tchórz,bo jak zobaczył przez okno że idę z Mary to gdzieś się zaszył,w jakimś pokoju.Zaproponowałam,że zrobię coś do picia.Poszłam w tym celu do kuchni.Chłopaki poszli poszukiwać Sivy.Nie wiedzieli o co chodzi.A wiadomo jak to oni zawsze muszą o wszystkim wiedzieć.W pokoju została sama Mary i Nath.Jak wyszłam z kuchni zobaczyłam że się całują...

______________
Krótki
Następny powinien być dłuższy
Nie miałam kompletnie pomysłu ale jak się zebrałam,żeby pisać to jakoś palce same wciskały klawisze xd
Mam nadzieję,że to co wyszło da się czytać
Pozdrawiam i dziękuje za to że się tak poświęcacie i czytacie to
Sprawiacie mi mega radochę xd
KOCHAM WAS!!!

czwartek, 12 kwietnia 2012

Rozdział 17

*Opowiada Mary*

Dlaczego?!No dlaczego?Nie chciałam tego,zrujnowałam życie i sobie i jemu i jeszcze jego dziewczynie.Co ja mam zrobić?God why?!Nie wiem jak to się potoczy,jestem pewna,że Kat powiedziała Sivie,więc chociaż ja nie będę musiała tego robić.Mam ochotę się napić i to tak porządnie zalać w trupa żeby kolejnego dnia nie wiedzieć jak mam na imię-tylko że nie mogę.Chyba jak urodzę to dziecko to oddam je do adopcji,kompletnie nie widzę siebie w roli matki,dodam tylko że samotnej matki.

*Opowiada Seev*

No to się chyba nie dzieje naprawdę.Co ja mam zrobić?Kocham Nareeshe ale w sumie Mary też nie jest mi obojętna.Żadne wyjście z tej sytuacji nie jest dobre,nawet wyjście na piwo.Zresztą dlaczego ja żartuje?Jak ja mam poważny problem.A zawsze sobie powtarzałem,że ktoś ma mnie kontrolować jak piję to nie wtedy musiałem iść akurat sam.Kurwa co za pech.Dlaczego to ja zawsze znajduję się w tak beznadziejnych sytuacjach? No dlaczego?

*Opowiada Kat*

W sumie to ja już sama nie wiem czy to że mu powiedziałam to dobrze czy źle.Czuję się winna tego co może się wydarzyć.Jestem ciekawa jaką decyzję podejmie Seev.Zadzwoniłam do Mary.Ale sobie nagrała"Jestem w ciąży-zaraz wracam,nagraj się po sygnale."Pierdole jej sekretarkę,muszę się z nią zobaczyć.Albo nie.Dam jej czas,będzie chciała to sama się odezwie.

*Opowiada Nathan*

Strasznie mnie ciekawiło o czym Kat chciała gadać z Sivą,chyba jestem wścibski,bo poszedłem podsłuchiwać.Usłyszałem,że jest w ciąży i że Seev ma powiedzieć o tym Nareeshy znaczy nie usłyszałem kto dokładnie jest w tej ciąży.Ale chyba nie Kat?I tak muszę ją o to zapytać.Wyszli z pokoju,udałem,że telefon mi wypadł,tak jestem błyskotliwy.
-Kat,o czym gadaliście?
-O niczym co dotyczyło by ciebie.-nie wiem czy mnie tym uspokoiła czy tylko zbyła

*Nazajutrz*
*Opowiada Kat*

Jakby tego wszystkiego było mało,to Nath chyba myśli że to ja z Sivą zaciążyłam.Mary cały czas nie dawała znaków życia,więc idę jej poszukać czy coś.Nathan chciał iść ze mną,ale powiedziałam,że idę na typowo babskie ploty to jakoś mu się odechciało.Wybrał się na miasto z Tomem.Ja-Pierwsze gdzie poszłam to oczywiście park.Ja to mam intuicję.Spała na ławce.Obudziłam ją,a ona zorientowała się że ktoś ją okradł.No tak,bo przecież ona to ma mało problemów....

________________
Pozostawiam do waszego komentarza xd
Takie smutne chyba...
Nie wiem jak zrobić,czy Seev ma być z Mary czy dalej z Nareeshą
Hmm..muszę to poważnie przemyśleć
Zachęcam do komentowania ;**

środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział 16

Nie wiem czemu ale jakoś doła złapałam.Włączyłam mp3,zawsze noszę je przy sobie,mój niezawodny polepszacz humoru.Wylosowało się Nickelback-Lullaby.Zaczęło padać.Nie ma to jak deszcz gdy masz doła.Ale miałam przecież czapeczkę.Zamknęłam oczy,pogrążyłam się w tekście.Kocham ten stan,słuchawki na uszach i wyjebane na życie,na problemy.Z tego stanu wytrącił mnie dźwięk klaksonu i pisk opon.Otworzyłam oczy,z samochodu wyskoczył rozwścieczony kierowca,zaczął się na mnie drzeć i debil myślał,że się tym przejmę.Ja tu miałam poważniejszy problem-powiedzieć Sivie czy Mary zrobi to sama.Weszłam do domu,cała mokra.Jakoś tak cicho było,jak nigdy,weszłam do salonu.A tam Nath leżał jak w trumnie,umazany keczupem,a nie chyba raczej koncentratem Madero z Biedronki (xd). Wokół niego reszta czubków ,każdy z kieliszkiem wódki a dookoła świeczki.
-Co jest?
-Nath...on nie żyje a my urządzamy stypę
-Jak nie żyje?Zaraz wam udowodnię że żyje
Wtedy nachyliłam się nad Nathem i zaczęłam go całować,na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.Dobra-zaczęłam go łaskotać,ale skubany przygryzł tylko wargi.Wiem! Olśnienie!!
-Nathan...Bo skoro "nie żyjesz" to przyznam się,że wzięłam twoją ulubioną czapkę i gdzieś ją zgubiłam..-trafiłam w czuły punkt
-Co??!!Może jeszcze tam jest?Pamiętasz gdzie ją zgubiłaś?-zerwał się jak oszalały i już się ubierał by iść bo zgubę,tylko głupek nawet nie zauważył że ja miałam ją przez cały czas na głowie
-Nathan,ja ją mam na głowie
-Ale nas podeszłaś...
-Następnym razem kto inny będzie umierający-mówił sfrustrowany Jay
-Seev,musimy pogadać-zebrałam się na odwagę
Poszliśmy do pokoju
-Mary z tobą w ciąży jest
-A wiesz,że istnieje coś takiego jak samogwałt?
-Czy ty mi sugerujesz,że moja BF sama siebie przeleciała i teraz będzie matką i ojcem dla swojego dziecka.Ja wiem,że ty jesteś pojebany ale chyba nie do takiego stopnia,co?Żebyś ty sam siebie nie zgwałcił jak ci przypierdole.To ty jesteś ojcem!!Kurwa trzeba było myśleć zanim się z nią przespałeś,a nie teraz problem masz.Musisz zdecydować czy chcesz z nią być,ale swej dziewczynie musisz powiedzieć!!!
-Ale...
-Siva,musisz coś zrobić
Nie tak miała wyglądać ta rozmowa,ale przynajmniej się ona odbyła.On dowiedziałby się prędzej czy później.Bałam się co zrobi Mary,ale nie dzwoniła,pewnie chciała być sama,rozumiem to,wiem,że na pewno nie jest jej teraz łatwo...


____________
Pozwolę sobie nie wypowiedzieć się na temat powyższego...
Dziękuje za ponad 2300 wyświetleń i za prawie 100 komentarzy
Nie sądziłam,że ktokolwiek będzie to czytał i że komuś się to spodoba(sądząc po komach)
Dziękuje wam kochane <3333

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 15

-I co mi Jay powiesz?-mówił Nath
-Że zemsta była kolorowa
-No dobra przepraszam
-OK.Ja też.Rozejm?
-Spoko...
Wtedy ja poszłam do pokoju,bo usłyszałam,że dostałam smsa.
-Max,mogę zadać ci nurtujące mnie od chwili pytanie?
-No,dajesz
-Po co ci prostownica?Co chcesz nią prostować skoro jesteś łysy?
-Chciałem przetestować
-Ahaaa...a na kim jeśli można wiedzieć?
-No nie wiem sam
-Dobra ja nie wnikam w to co pomyślałeś w tym swoim pojebanym łebku
Przeczytałam smsa  
Kat błagam cię zabij mnie,szybko .Zrobiłam coś naprawdę głupiego,znaczy nie zrobiłam tego sama ale konsekwencje poważne z tego będą.Weź jakiś nóż,może być tasak,kurwa weź cokolwiek,zabij mnie jak tylko mnie zobaczysz,tylko błagam przyjdź na pogrzeb,jesteś dla mnie tak ważna.Czekam w parku.Mam nadzieję,że domyślisz się o jakim parku mówię.Tak więc nie każ mi długo na siebie czekać,bo problem jest very very poważny. M.
No i czego tu się kurwa po takim smsie spodziewać?No czego?Szybko wyszłam z pokoju,wychodząc jebłam a nie przepraszam odruchowo uderzyłam drzwiami Toma,który degustował ten swój "sok z gumijagód".Po drodze Nath oblał mnie keczupem bo tym razem nasza piątka wspaniałych robiła swoją interpretację "Paranormal activity",oczywiście musiałam się wrócić i przebrać a że nic nie było pod ręką to wzięłam bejsbolówkę Nathana,wzięłam też jego czapkę.Modliłam się by nie zauważył.Szybko wymknęłam się z domu.Pewnie nawet nie zauważyli,że wyszłam.Wiedziałam od samego początku,że chodziło jej o park,w którym poznałam Natha,szybko tam pobiegłam i zauważyłam że Mary siedzi na ławce i ryczy jak bóbr obdzierany ze skóry <lol> .
-No i czemu kurwa mi tu ryczysz? A przepraszam ale nie mam noża bo chłopcy "grają" "Paranormal activity" więc przyznasz sama że im on był bardziej potrzebny.A teraz gadaj mi tu jak na spowiedzi.Jestem księdzem,wyjaw mi swe grzechy
-Kat,jak śmiesz nazywać się księdzem skoro jak ostatnio jak byłyśmy w kościele i miałaś iść do spowiedzi to tak zaczełaś wrzeszczeć że masz prawo do prywatności to aż ksiądz się ciebie przestraszył
-Nie zmieniaj tematu...Mów!!!!!
-Ja... jestem w ciąży!!!
-Kurwa,to jeszcze nie powód do płaczu ale muszę  zadać to pytanie,wiem że mnie znienawidzisz ale muszę,z kim?
-Z S...
-Sąsiadem?
-Z Si..
-Z Sindbadem?
-Nie, z Sivą
-Co?? Jak to??
-To ty nie wiesz jak się w ciąże zachodzi?
-Wiem,ale on ma dziewczynę i kiedy to się stało?
-Jakieś dwa tygodnie temu,na imprezie
Po tych słowach ona odeszła,nie wołałam jej ani nic bo wiedziałam,że chce być sama.Chyba powinnam powiedzieć o tym Sivie,ale co z  Nareeshą?Czy on jej powiedział?No się porobiło teraz...

________________________
Wyszło coś..nudy....Nie bijcie
Przepraszam
Starałam się by było ciekawe ale nie wyszło ;((
Tym razem dla Datura Purple Queen

niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział 14

Weszłam do domu i stanęłam jak wryta.Widok był niesamowity.Jay bez tej burzy loczków jakby go pierun za przeproszeniem jebnął ale za to ma teraz zielone włosy.
-Jak cię dorwę,to ci utnę tą twoją grzywkę!!-latał z nożyczkami Jay za Nathanem,a Nathan trzymał się za grzywkę i biegał po całym korytarzu
-Nie boję się Ciebie!!-krzyczał Nah-O hej bejbe-te słowa skierował do mnie ale jego mina była bezcenna
-Jay,czemu się ściąłeś?Wyglądałeś jak wkurwiony Chopin-zapytałam
-Tobie się teraz też dostanie,lepiej idź stąd,bo chyba nie chcesz widzieć tego co tu się będzie zaraz działo
Tak też zrobiłam,poszłam do kuchni.Tam był Tom.Przytuliłam się do mojego przyjaciela.po chwili zauważyłam że robi coś do picia
-Co to?
-Sok z gumijagód
-Nie pierdol,bo szybciej ojcem zostaniesz.Mów prawdę
-Otóż mieszam wszystkie smaki Frugo i zobaczymy co wyjdzie
-Ty sobie eksperymentuj na czym innym! Zostaw Frugo!Marnujesz je!
I wtedy do kuchni wszedł niemal płaczący Nathan.Wszyscy zaczęliśmy się śmiać na jego widok.Biedak nie wiedział co ma na główce
-No i kurwa z czego się śmiejecie?
-A to ty nie wiesz,że masz różowe włosy i na tym niebieskie pasemka?
-Pierdolisz??-dopytywał
-Ej,jak ty się do mnie odzywasz?
-Lusterko!!!O ja jebie...Debilu!!!!!!!
-No co!!?? A ja może lepiej wyglądam?
-Jay,skąd wziąłeś farbę?
-Z twojej torebki,a co?
-Nath mam złą wiadomość...
-Mów!!!!
-Obawiam się,że tak łatwo tego nie zmyjesz
-Ja kretynie chociaż plakatówkami ci te włosy pomazałem
-Macie kretyni nauczkę
-A moje włosy?!Za tydzień mamy koncert
-Jay tobie włosy odrosną ale co ty Nath zrobisz nie mam pojęcia
-Może zmywacz do paznokci?
-Słusznie zauważyłeś,że zmywacz do paznokci służy do paznokci
Wtedy ja poszłam zobaczyć co oni tam nazbierali
-Czemu nazbieraliście samych muchomorów?
-Bo są przystojne
-Wy jesteście popierdoleni,grzyby przystojne?
-Wolałbym określenie oryginalni
-No,takich sześciu jak  nas pięciu to nie ma ani jednego
-Tak oryginalni to wy jesteście,nie można powiedzieć,że nie



Ok..Tragedia do potęgi trzeciej
Z dedykiem dla Myii
Dziękuje,że czytacie te moje wypoty ale ja i tak sądzę,że to jest nudne
Ale liczę się z waszym zdaniem,polepszacie mi humor tymi waszymi komentami
Kocham Was <33

sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 13

Obudziły mnie rano jakieś dziwne odgłosy.Otwieram oczy-kurwa kaczka!!
-Nathan!! WSTAWAJ!!!-darłam się,aż jaśnie pan książę z bajki raczył otworzyć swoje śliczne paczadełka
-Co jest??
-Kaczka jest,co ona tu robi??
-Chodzi
-Ale ty jej nie chciałeś
-Ale Seev ją chciał
-A Siva domu własnego nie ma?-i wtedy otworzyły się drzwi od szafy
-Nie mam domu,bo sąsiedzi mnie zalali-mówił Seev,który wyszedł z szafy
-Mam was dosyć,idę się ubrać i do pracy

*Chwilę potem*

-Kat!!
-Czy ja się nawet ubrać w spokoju nie mogę?!
-Ale Rosie powiedziała do mnie "tata"
-Czemu wcześniej nie wołałeś?Ona powiedziała swoje pierwsze słowo a mnie przy tym nie było

*Gdy Kat poszła do pracy*

-Nath,na grzyby nie bierze się nożyczek tylko jak coś to nóż
-Zawsze musicie wszystko popsuć ...
-Dobra,pakujcie się do auta,jedziemy

*Opowiada Jay*

Kto wymyślił żeby na grzyby jechać autem? Ten GPS Maxa to tandeta wyprowadziła nas w jakąś ścieżkę bez wyjścia,po drodze wjechaliśmy efektownie jak Hanka Mostowiak w kartony,tyle że my przeżyliśmy.Ale w końcu dotarliśmy do lasu
-OK.To rozdzielamy się
-Jak w "Scooby-Doo"
-Ja idę z Maxem , Siva z Jayem- instruował Tom
-A ja?-dopytywał Nathan
-Sam
-Foch- zarzucił grzywką i poszedł

*Opowiada Nath*

Jak zwykle zostawili mnie samego.Łaziłem jak debil po tym lesie,zacząłem sobie śpiewać.Ale jakiś myśliwy zaczął do mnie strzelać.Hasałem jak Koń Rafał po tym lesie i zdałem sobie sprawę że się zgubiłem.Zadzwoniłem do Kat
-Ratuj.Zgubiłem się
-Gdzie jesteś?
-W lesie
-Jakim?
-No nie wiem,jest tu dużo drzew
-A czego ty się w lesie spodziewałeś-tulipanów?

*Opowiada Max*

-Zbiory udane,a gdzie Nath?
-Nie nie boję się- krzyczał ktoś w oddali
-Słyszeliście?
W końcu z lasu wyszedł dzieciak- Nath.Pojechaliśmy już spokojnie do domu Natha

*Opowiada Tom*

-Po co ci Nath te nożyczki?
-Tajemnica.... Muahahaa

*Opowiada Jay*

Po tym całym grzybobraniu zrobiłem się strasznie senny,położyłem się w salonie a że miałem mocny sen szybko zasnąłem.Jak wstałem to poszedłem do łazienki.Odruchowo popatrzyłem w lustro.A tam kurwa co?ZIELONE WŁOSY I BRAK MOICH LOCZKÓW!!!!!!!


No mówcie sobie co chcecie a ja i tak sądzę że to badziewie
Dziękuje wam że to czytacie
Czekam na komenty
Kocham Was!!!

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 12

-Max kurwa zostaw tego psa!!On ma cię dosyć!!
-Skąd wiesz?
-Jakby mógł to by ci o tym powiedział!! A ty Seev odpierdol się od tej kaczki !! Tom zostaw tego motyla,Jay to się też ciebie tyczy!! No kurwa gorzej niż dzieci naprawdę,jak słowo daję-czułam się jak ich matka,która musiała ich uspokoić
Potem poszliśmy do domu,a wszyscy oczywiście oburzeni,że kochają zwierzęta i mają prawo im to okazywać

*Nazajutrz*

-Dobra,masz tu Rosie,nic jej nie zrób,bo cię zajebie tutaj.
-Spokojnie....

*Opowiada Tom*

A właśnie idę do młodego,ostatnio tylko u niego się spotykamy,jakoś tam u niego najlepiej.Wszedłem do salonu na początek.A tam pełno jakiś kadzidełek,poduszek a na środku tego wszystkiego Max
-Stary,co ty kurwa za cyrki odpierdalasz?
-Medytuję...
Pozostawiłem to bez komentarza.Poszedłem do chłopaków,oglądali tv
-No skończcie z tym tenisem,daj na MTV
I akurat leciało Lady GaGa -"Marry the night"
-I'm gonna marry the night-zaczął wydzierać się jak opętany Siva,wtedy do pokoju wleciał Max
-Co?Czy ja dobrze słyszałem?Ślub?
-Nie,to piosenka
-A zrobimy moją interpretację tej piosenki?
-No możemy
-A więc to by było tak...

*Opowiada Kat*

A właśnie wróciłam z pracy,bo miałam mało pracy i szef pozwolił mi wcześniej wyjść.Weszłam do salonu,a tam kurwa co? Max w kujonkach i sutannie, Seev w garniturze i spodniach od piżamy,Jay w mojej sukience i skejtach-pierdole jak można ubrać skejty do sukienki?Tom w opasce na głowie z jakimiś  kokardami a Nathan w kapeluszu i dwóch różnych butach.
-Czy was już kurwa doszczętnie pojebało??
-E tam,bywało gorzej
-Co tu się dzieje i Jay ściągaj to!!Nathan masz dwa różne buty!!
-No ślub
-Kogo z kim tak z czystej ciekawości?
-Seev żeni się z nocą a w tej roli Jay
-Ja z wami zwariuję
-I'm gonna lose my mind-zaczął pośpiewywać Max
-Jak ci jebne Max zaraz to zobaczysz,albo nie zadzwonię na policje
-Czemu?
-Bo wtargnąłeś na teren prywatny i w dodatku udzielasz tu nielegalnych ślubów
-Oj tam,oj tam
-A wiesz,co?
-Idziemy jutro na grzybobranie,idziesz z nami?
-Po raz pierwszy cieszę się,że muszę iść do pracy,dobra ubierajcie się,idziemy
-Dokąd?
-Do przedszkola
-Nie lubie przedszkol- mówił Max
-Chyba przedszkolów- poprawił go Tom
-Mówi się przedszkoli analfabeci


I oto przykład,że oglądanie VIVY dzień w dzień szkodzi xD
Wyszło badziewie...
Z dedykiem dla Datury Purple Queen(DPQ) Myii ,Heli i Lauren xD
Kocham was **
Mam nadzieję,że nie zanudziłam was na śmierć,bo jak tak to przepraszam z całego serca

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 11

-OK,muszę jechać do Mary,bo ma jakiś problem,więc Nath,dawaj mi ciuchy!!
-Muszę??
-A mam tak pójść?
-Nie,no dobra masz
-A i weź napraw łóżko
-A czy ja je złamałem?Pomogłaś w tym?
-Ale ty tu jesteś mężczyzną,tak?
-No niby tak.Postaram się je skleić
-Ty sobie mózg sklej,lepiej zadzwoń po jakiegoś fachowca,czy coś
-Wątpisz w moje możliwości?
-Ty to powiedziałeś...
Poszłam do Mary,po drodze słuchając "Chasing the sun",nawet nie zorientowałam się kiedy zaczęłam śpiewać.Wszystko można było o mnie powiedzieć ale na pewno nie to,że potrafiłam śpiewać.Ludzie dziwnie na mnie patrzyli,ale nie przejmowałam się tym.Uwolniłam Mary,wszystko mi powiedziała,miałam ochotę przypierdolić temu jej Patrickowi czy jak mu tam było,ale po nim ślad zaginął.Doradziłam jej też,żeby zmieniła zamki.Wzięłam Rosie do nosidełka i poszłam odprowadzić Mary do pracy,bo bałam się o nią,ja natomiast miałam wolne.Po drodze napotkałyśmy jakieś dziewczyny,młode,taka patologia.Nie myliłam się.
-Ej,kupcie nam wódkę-mówiła jedna z nich,pociągnęłam Mary za rękę,ale ona oczywiście zawsze ma coś do powiedzenia
-Co,jaki wózek?
-W Ó D K Ę
-A to my nie pijemy-one po chwili poszły
-Skąd ty bierzesz te teksty?
-Z głowy,dobra ja lecę ,pa
Poszłam do domu.Chłopcy rzucili pomysł by iść do parku,bo wiosna,bo ciepło i wgl.No zgodziłam się.
-Jay,wytłumaczysz mi jedno-po co ci słoik?Do parku?
-Zobaczysz...
My z Nathanem usiedliśmy na ławce.Ale widziałam,że nie mógł usiedzieć na miejscu
-No idź do nich-poczułam się jak matka mówiąca do dziecka
I tak Nath z Sivą "uganiali się" za jakąś kaczką,Max "molestował"jakiegoś psa,no niedużo brakowało by tak było,tulił go.A Jay z tym słoikiem-on chciał motyla złapać!Jak mu się to udało to podleciał do niego Tom,który nie wiadomo gdzie się podziewał z okrzykiem
- Butterflies, butterflies. We were meant to fly
No gorzej niż dzieci.Dobrze,że nie poszliśmy do ZOO.
-Możemy wziąć tą kaczkę do domu??
-Po chuj ci kaczka w domu?
-A tak o
-To jak ją nazwiemy?
-Kaczka?
-Błyskotliwie...
-Nie no nie chce jej,ma oko brzydkie
-Pierdole....


Ta moja wyobraźnia... Bredzę...Głupie to ....
Dla rodzinki ;**
Kocham was <33

środa, 4 kwietnia 2012

Rozdział 10

*Podczas gdy Kat była z Nathanem .Opowiada Marry*

Wróciłam z pracy,Patrick na mnie czekał,o ile można było nazwać to czekaniem.Rosie była gdzieś całkiem w innym pokoju,mimo iż miał się nią zająć.Pocałowałam go na przywitanie ale on był jakiś nieobecny,jakiś inny.Poszłam do toalety.Wyszłam a co ujrzałam?Patrick kończył wciągać kreskę
-Co ty robisz?
-Kłopoty ze wzrokiem?Inaczej bym z tobą nie wytrzymał
-Dobra,przyznam było miło,wypierdalaj
-Chyba kpisz dziwko-wtedy chwycił za nóż i przyłożył mi do gardła,wogóle te narkotyki tak go zmieniły,że aż nie do poznania.Jak ja mogłam nie poznać.On wpadł w furię.Zaczął wszystko zwalać i strącać.Najgorsze było,że gdzieś wyszedł i wziął moje klucze i zamknął mnie,wpadłam w panikę,nie wiedziałam co robić,dzwoniłam do Kat ale nie odbierała a ja byłam uwięziona.

*Opowiada Kat*

Wstałam,uff.Poszłam do łazienki a tam co?Kurwa nie ma wody!!
-Ześlij deszcz,ześlij deszcz!!-darłam się (musiałam to dać,w końcu hit rekolekcji)
-Zsyłam deszcz,zsyłam deszcz!!-mówił Nath,śmiejąc się
No w końcu woda,prysznic,ach tego mi było trzeba.Wyszłam i co?Kurwa nie ma moich ciuchów,zostały tylko majtki i stanik.Wiedziałam ,że Nathan maczał w tym palce.Dobrze,że chociaż bieliznę mi zostawił.Założyłam to co mogłam i z hukiem wyleciałam z łazienki.Wleciałam do kuchni
-Pierdole,Max co ty tu robisz?
-A wpadłem,bo u was zawsze pełna lodówka a jestem głodny
-A zdajesz sobie sprawę z tego co wpieprzasz teraz?
-No płatki
-Tak a mleko to mój pokarm debilu,który był dla Rosie
-Ooo-i tu nasz Max zrobił minę w stylu WTF
I wtedy z moim ciuchami do kuchni wleciał Nath.Od razu strąciłam mu czapkę z tego jego pustego łba,upadła na podłogę,NA BRUDNĄ PODŁOGĘ.
-Ona ma uczucia!!!-mówił ze łzami w oczach na widok swojej czapeczki
-Cierp!! I proś o wybaczenie
-Nie masz serca
-Ja??!!
I znów zadzwonił mój zacny telefon.
-Odbierz to cholerstwo!!!-mówił zbulwersowany Max a Nath dalej użalał się nad czapką,której nic nie było nawet się nie pobrudziła
-No w końcu...Przyjedź
-Po co??
-Patrick mnie zamknął,wszystko ci opowiem ,tylko przyjedź a i weź moje klucze bo inaczej nie wejdziesz
-Skąd ja ci kurwa teraz klucze do twojej chaty wyczaruje?
-Abrakadabra,czary mary,klucze masz w torebce kretynko!!
-Serio?!
-Nie kurwa żartuje!No jasne,że tak,przyjeżdżaj mi tu natychmiast!!


Przepraszam,że takie debilne,ale... cóż poradzę,że jestem beztalenciem



wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 9

A list ten  brzmiał  
Siema.Otóż,mój kumpel zakochał się i to bardzo poważnie,mieszkał z tą dziewczyna i próbował "nawiązać bliższy kontakt" ale mu się nie udawało,niestety musiał wyjechać i teraz bardzo za nią tęskni,co mam mu poradzić? M.
Usiadłam nad tym listem,zastanawiając się co odpisać,gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi,no kogo ja się spodziewałam-to oczywiście Marry
-Z tej pracy to cie kiedyś wyleją wiesz?-mówiłam
-Ee,o co to?-wzięła ten list i zaczęła czytać
-Kurwa Kat
-Licz się ze słowami...-pogroziłam
-No nie w tym sensie,wiesz,że ten list jest o tobie?
-Nie jest o mnie
-A o kim ?
-O jakiejś innej...
-Co odpisałaś?
-No właśnie się zastanawiam
Poradź kumplowi,by zawalczył,może ta dziewczyna nie chciała robić twemu kumplowi nadziei,bo nie była pewna jego uczuć.

*Opowiada Marry*


Wczoraj zadzwonił do mnie Max i pytał gdzie pracuje Kat,stąd też wiedziałam że ten list o niej i o Nathanie.Jeszcze Max jest bardzo anonimowy M. to wcale nie daje do myślenia

*Nazajutrz*

Ten list nie dawał mi spokoju.Poszedł dzisiaj do druku.Na pewno nie był on o mnie.Do mnie tradycyjnie goście,aż się dziwiłam.Tym razem nie była to Marry,tylko Robert.Wszedł z obelgami,bo pozwałam go o alimenty
-Co zrobić dziecko to potrafiłeś ale utrzymać to już dla ciebie problem?-zdawałam sobie sprawę,że uraziłam jego męskie ego,podszedł do mnie i wziął zamach by mnie uderzyć,biedak tylko zapomniał,że boks trenowałam a  tego się nie zapomina i mój prawy jak zwykle nie zawiódł.Uciekał aż się kurzyło.Potem znowu pukanie do drzwi
-Kurwa,delegacja czy co?-otworzyłam drzwi,moim oczom ukazał się Nathan
-A co ty tu robisz?-wydukałam,serce przeraźliwie mocno mi biło
-Kazałaś mi o siebie walczyć,więc jestem.Możesz się zerwać?
-Mogę
Poszliśmy do parku,parku w którym się poznaliśmy,ja dokładnie pamiętałam ten dzień.Usiedliśmy na ławce
-Nie łatwo mi mówić o uczuciach-powiedział ale przerwałam mu całując go,tym razem nie miałam zamiaru go za to przepraszać.Potem zaprosił mnie do domu,w sumie też tam mieszkałam,więc.Ale prawdziwy wulkan miłości wybuchł dopiero w domu.Zaschło mi w gardle,poszłam do kuchni,wzięłam wodę i usiadłam na blacie.Po chwili przyszedł Nath,zaczął mnie całować,nie przestając tego robić wziął mnie na ręce,złapał za pośladki a ja oplotłam go nogami i tak mnie niósł.Po drodze wyjął coś z szuflady,nie wiem co.Zaniósł mnie do swojej sypialni,w której jeszcze nie byłam,a to dziwne.Położył na łóżku,zdarłam z niego jego krwistoczerwoną koszulę,która działała na mnie jak płachta na byka.On zrobił to samo z moją koszulką.Po chwili wyjął różowe futerkowe kajdanki i przypiął mnie nimi do łóżka,czułam się taka bezbronna.
-Nie wiedziałam,że z Ciebie taki bad boy(lol)
Zaczął ściągać mi spodnie
-No ale masz gumke??
-Co jaką gumkę?
-Ty naprawdę jesteś taki głupi,czy tylko udajesz?No chyba kurwa nie do włosów,bo chyba nie będziemy się teraz czesać??
-Aaa,mam
W końcu nasze ciała się połączyły.Jak oszalały zaczął dzwonić mój telefon,ale choćbym chciała nie byłam w stanie odebrać.Strasznie ciekawiło mnie kto tak wydzwaniał.Nagle usłyszałam trzask.Ee,złamaliśmy tylko łózko,zdarza się.Upojeni miłością zasneliśmy


Ale badziew...
Możecie zabić mnie za ten rozdział,pozwalam xD
Tylko niech ktoś wpadnie na pogrzeb,albo na stypę xD
Czekam na wasze opinie milordy ;D



poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Rozdział 8

Szłam tak i szłam,nie było końca tej drogi.W myślach tylko Nath,przed oczami tylko Nath.Kat,ogarnij-pomyślałam.Doszłam wreszcie do tej siłowni,Marry od razu jak mnie zobaczyła wiedziała,że się minęłam.Przytuliła mnie bardzo mocno.
-Tlenu...duszę się-powiedziałam gdy tylko udało mi się złapać oddech
-Nic nie mów,wiem,że jest ci ciężko
-Owszem,uwiesiłaś się na mnie
-Oj,przepraszam,a i mam dla Ciebie dobrą wiadomość
-A mianowicie?
-Znalazłam ci prace
-OMG,już się boje.Kim będę?
-Będziesz pisała babskie porady w tygodniku.I nie bij!!
-Uff...może być.No przecież zawsze byłam "ciocia dobra rada"
-No fakt,a co z Nath'em?
-No nic.Będę tam mieszkać bo nie mam kasy by coś wynająć
-A i jutro zaczynasz
-Ahaa....Ale co z Rosie?
-Ja z nią zostanę albo mój chłopak
-Chłopak???!!!Opowiadaj!
-No niedawno go poznałam
-Ładny?!
-No...Przekonasz się

*Nazajutrz*
-Witam,tu będziesz teraz pracować.A teraz poznaj zespół.To Kat,wasza nowa koleżanka z pracy-mówił mój nowy szef
-Cześć Kat-przywitali mnie jak na spotkaniu AA
Ta praca była spoko,bezstresowa,wtedy przejmowałam się problemami innych a nie swoimi.Jakoś szło

*Tydzień później*
Właśnie kończyłam pisać poradę dla jakiejś zakochanej nastolatki gdy do mojego "pokoju"(nie wiem jak to nazwać xD)wleciała Marry w ręku trzymała jakąś gazetę
-Co jest??
-Bo tu...oni...dla ciebie...
-Masz tu wodę i po kolei kto,gdzie z kim i przede wszystkim za ile xD?
-No to tak The Wanted,dla Ciebie,w LA ale nie wiem za ile
-Jak dla mnie?
-No masz czytaj i złaź z tego fotela,muszę usiąść
Pisało Fenomenalne The Wanted grają dla nieznajomej Kat
-A wiesz ile dziewczyn ma tak na imię?Kat jest popularne
-W takie zbiegi okoliczności to ja nie wierzę
-To i tak szmatławiec,wiesz ile w tym prawdy?Niewiele

*U The Wanted*
-Masz numer do Marry?
-No mam
-A skąd?
-A z telefonu Kat...
-Oj,ty poważnie zachorowałeś na zakochanie
-To daj "tatusiowi"-śmiał się Max,który uważał się za ojca Nathana
-Proszę,"tato"

*Opowiada Max*
Zawsze uważałem,że szczęściu trzeba pomagać,więc i ja pomogę w tym przypadku

*Minął miesiąc trasy The Wanted*
Znów do tej pracy...masakra.Dzisiaj miałam wyjątkowo dużo listów.Jeden przykuł moją uwagę

Ufff...jest ale jest beznadziejny
Pewnie domyślacie się co w kolejnym rozdziale....
Ten dla Lauren xD