-OK,muszę jechać do Mary,bo ma jakiś problem,więc Nath,dawaj mi ciuchy!!
-Muszę??
-A mam tak pójść?
-Nie,no dobra masz
-A i weź napraw łóżko
-A czy ja je złamałem?Pomogłaś w tym?
-Ale ty tu jesteś mężczyzną,tak?
-No niby tak.Postaram się je skleić
-Ty sobie mózg sklej,lepiej zadzwoń po jakiegoś fachowca,czy coś
-Wątpisz w moje możliwości?
-Ty to powiedziałeś...
Poszłam do Mary,po drodze słuchając "Chasing the sun",nawet nie zorientowałam się kiedy zaczęłam śpiewać.Wszystko można było o mnie powiedzieć ale na pewno nie to,że potrafiłam śpiewać.Ludzie dziwnie na mnie patrzyli,ale nie przejmowałam się tym.Uwolniłam Mary,wszystko mi powiedziała,miałam ochotę przypierdolić temu jej Patrickowi czy jak mu tam było,ale po nim ślad zaginął.Doradziłam jej też,żeby zmieniła zamki.Wzięłam Rosie do nosidełka i poszłam odprowadzić Mary do pracy,bo bałam się o nią,ja natomiast miałam wolne.Po drodze napotkałyśmy jakieś dziewczyny,młode,taka patologia.Nie myliłam się.
-Ej,kupcie nam wódkę-mówiła jedna z nich,pociągnęłam Mary za rękę,ale ona oczywiście zawsze ma coś do powiedzenia
-Co,jaki wózek?
-W Ó D K Ę
-A to my nie pijemy-one po chwili poszły
-Skąd ty bierzesz te teksty?
-Z głowy,dobra ja lecę ,pa
Poszłam do domu.Chłopcy rzucili pomysł by iść do parku,bo wiosna,bo ciepło i wgl.No zgodziłam się.
-Jay,wytłumaczysz mi jedno-po co ci słoik?Do parku?
-Zobaczysz...
My z Nathanem usiedliśmy na ławce.Ale widziałam,że nie mógł usiedzieć na miejscu
-No idź do nich-poczułam się jak matka mówiąca do dziecka
I tak Nath z Sivą "uganiali się" za jakąś kaczką,Max "molestował"jakiegoś psa,no niedużo brakowało by tak było,tulił go.A Jay z tym słoikiem-on chciał motyla złapać!Jak mu się to udało to podleciał do niego Tom,który nie wiadomo gdzie się podziewał z okrzykiem
- Butterflies, butterflies. We were meant to fly
No gorzej niż dzieci.Dobrze,że nie poszliśmy do ZOO.
-Możemy wziąć tą kaczkę do domu??
-Po chuj ci kaczka w domu?
-A tak o
-To jak ją nazwiemy?
-Kaczka?
-Błyskotliwie...
-Nie no nie chce jej,ma oko brzydkie
-Pierdole....
Ta moja wyobraźnia... Bredzę...Głupie to ....
Dla rodzinki ;**
Kocham was <33
Nie no przeszłaś samą siebie ;)
OdpowiedzUsuń"-Jay,wytłumaczysz mi jedno-po co ci słoik?Do parku?
A Jay z tym słoikiem-on chciał motyla złapać!Jak mu się to udało to podleciał do niego Tom,który nie wiadomo gdzie się podziewał z okrzykiem
- Butterflies, butterflies. We were meant to fly"
Kocham Cię:*
dziś z mej strony krótko :D
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO!
Z resztą - jak zawsze :D
JEst cudne <3
Ekstra !!! <33
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńNia ma to jak kaczka w domu xD .
OdpowiedzUsuń- Butterflies, butterflies. We were meant to fly
OdpowiedzUsuńTym tekstem mnie rozwaliłaś . :**
Rozdział rewelacja <333